Otylia Jędrzejczak skazana na 9 miesięcy

Otylia Jędrzejczak skazana na 9 miesięcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot.M.Stelmach/WPROST 
Sąd Rejonowy w Płońsku uznał Otylię Jędrzejczak winną nieumyślnego spowodowania wypadku samochodowego, w którym zginął jej brat, i skazał ją na karę 9 miesięcy ograniczenia wolności i prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie oraz zakazu prowadzenia pojazdów przez jeden rok.
Wyrok nie jest prawomocny.

Podczas ogłaszania wyroku na sali sądowej nie było Otylii Jędrzejczak, wysłuchali go za to jej rodzice. Decyzję sądu przyjęli spokojnie.

Na początku marca Otylia Jędrzejczak wyjechała wraz z reprezentacją Polski w pływaniu do Australii, na przygotowania do rozpoczynających się w niedzielę Mistrzostw Świata.

Jak powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Andrzej Szymański, sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary, uwzględniając fakt, iż w wypadku zginęła osoba najbliższa sprawcy -  nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym zagrożone jest karą od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Orzekając wyrok wobec Otylii Jędrzejczak sąd oparł się głównie na zeznaniach części świadków wypadku, które w jego ocenie stanowią "pewną logiczną całość". Sąd uznał, że Otylia Jędrzejczak nie zachowała szczególnej ostrożności i zgodził się z opinią jednego z biegłych, iż rozpoczęła ona manewr "niewystarczająco dokładnie, wręcz nierozważnie".

Oskarżenie żądało dla Otylii Jędrzejczak kary jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz zakazu prowadzenia pojazdów przez dwa lata. Obrona wnosiła o uniewinnienie.

Z wnioskiem o uniewinnienie wystąpił także przedstawiciel stowarzyszenia "Alter ego", zajmującego się obroną interesów ofiar wypadków Janusz Popiel. Wycofał się on ze swego pierwotnego stanowiska o winie Otylii Jędrzejczak. Zmianę swej decyzji uzasadnił zeznaniami świadków oraz - w jego ocenie - wykluczającymi się i w części błędnymi opiniami biegłych.

Także adwokaci Otylii Jędrzejczak podczas mów końcowych krytycznie odnieśli się do opinii biegłych, oceniających przyczyny wypadku. Wskazując na sprzeczne opinie biegłych, ale także na sprzeczne zeznania świadków, mecenas Tadeusz Wolfowicz podkreślił, iż Otylia Jędrzejczak nie czuje się winna spowodowania tego zdarzenia. Poprosił, aby wszelkie wątpliwości w sprawie sąd uwzględnił na korzyść oskarżonej.

"Sam fakt, że doszło do wypadku, nie może świadczyć o winie" - argumentował mecenas Jakub Wende.

Po procesie mecenas Wende przyznał, że sprawa ewentualnej apelacji od wyroku zależy od decyzji samej Otylii Jędrzejczak. Zapowiedział, iż obrona na pewno wystąpi o ustne uzasadnienie decyzji sądu.

Z kolei prokurator Ewa Ambroziak oświadczyła, iż wyrok jest satysfakcjonujący dla oskarżenia.

Do wypadku doszło 1 października 2005 roku wieczorem w miejscowości Miączyn koło Czerwińska na drodze krajowej nr 62 Warszawa-Płock (Mazowieckie). Otylia Jędrzejczak, wyprzedzając inne samochody, chcąc uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwka fiatem uno, zjechała prowadzonym przez siebie chryslerem 300 C na lewą stronę jezdni, a następnie na pobocze. Po przejechaniu blisko stu metrów uderzyła w drzewo przednią częścią samochodu, który później dachował.

Na miejscu zginął 19-letni brat Otylii Jędrzejczak, Szymon. Ona sama doznała m.in. licznych potłuczeń, urazu stawu barkowego i kręgosłupa. Trafiła do szpitala, który opuściła po dwóch tygodniach; potem przechodziła rehabilitację. Po blisko półrocznej przerwie wróciła do pływania.

pap, ss, ab