– Krawędzie obrazów, ramy, sieć klimatyzacyjną czy podłączenia komputerowe rozpoznaje się w celu założenia podsłuchu. Ktoś, kto chce to zrobić, zwykle ma na to niewiele czasu. Dlatego sama pluskwa musi być starannie przygotowana. Ważny jest każdy szczegół – mówi nasz informator ze służby badającej sprawę kreta.
– Okazało się, że film nagrał funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. To wprawiło nas w osłupienie. Dzięki dokumentom tajnym, które widać na filmie, ustaliliśmy, że nagranie pochodzi z 1997 r., kiedy premierem był Włodzimierz Cimoszewicz – twierdzi nasz informator.Według ustaleń „Wprost", funkcjonariusz BOR nagrał film podczas zaplanowanego wcześniej alarmu przeciwpożarowego. Tę wersję potwierdza jeden z naszych rozmówców. – Podczas alarmu kancelaria premiera opustoszała. Został tylko on. Miał kilkanaście minut na dokonanie nagrania. Wiedział też, co ma się znaleźć na filmie i czego chcą jego mocodawcy – mówi informator.
Zaraz po odkryciu taśmy agenci ABW weszli do gabinetu premiera. Był nim wówczas Jarosław Kaczyński. Zarządzili remont. Szefa rządu przeniesiono do innego skrzydła budynku kancelarii. – Przeszukaliśmy cały gabinet premiera. Sprawdziliśmy przewody klimatyzacyjne, obrazy i podłogę. Ale podsłuchu nie znaleźliśmy – opowiada nasz rozmówca. Remont trwał na przełomie lipca i sierpnia 2007 r.Funkcjonariusze Agencji Wywiadu ustalili, że nagranie trafiło do niemieckiego wywiadu. Sprawę szybko przekazano do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Natychmiast wszczęto śledztwo i objęto je klauzulą „ściśle tajne".
Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 17 marca