Z naszych ustaleń wynika, że od grudnia 2007 r. (kiedy pełnomocnikiem rodziny Popiełuszków został Roman Giertych) tajemnicze osoby wielokrotnie straszyły najbliższych zamordowanego kapłana. Domagały się wycofania pełnomocnictw dla Giertycha oraz rezygnacji z zabiegów o ponowne wszczęcie śledztwa w sprawie uprowadzenia i zamordowania kapłana. Ludzie odwiedzający rodzinę Popiełuszków twierdzili, że działają na polecenie kurii arcybiskupiej, która obawia się zaszkodzenia procesowi beatyfikacyjnemu kapłana.
- To jakieś kompletne nieporozumienie – mówi ksiądz Andrzej Dębski, rzecznik prasowy białostockiej kurii. – Nigdy nie upoważnialiśmy nikogo, aby imieniu kurii rozmawiał z rodziną księdza Jerzego. Nigdy nikt nie dostał pozwolenia, aby w naszym imieniu straszyć najbliższych Popiełuszki – dodaje. Ks. Dębski przyznaje, że podobne sygnały dochodziły do niego już wcześniej. - "Wprost" nie jest pierwszym źródłem, z którego dowiadujemy się o próbach zastraszania – mówi.
Zachowaniem tajemniczych wysłanników nie jest zaskoczony Roman Giertych. – Bardzo wpływowi ludzie są zainteresowani, aby zbrodnia na księdzu Popiełuszce nigdy nie została wyjaśniona. Posuną się przy tym do wszystkiego – mówi. (LS)