Polityka
Media o Gruzji
Marek Miller www.em-jak-media.blogspot.com
Nie będzie to wpis ani prorosyjski, ani progruziński. Bardziej zastanawia mnie, czy aby media nie powtórzyły zachowania Kremla. Rosja czekała na pretekst, jakim była akcja zbrojna Gruzinów na terytorium Osetii Południowej. Media z kolei dostały pretekst, by pogrozić Rosji za prężenie muskułów na arenie międzynarodowej. Działania militarne z pewnością wygrała Rosja, „ale to Gruzini rozegrali grę bardziej sprawnie" – napisał dla „Guardiana" Peter Wilby. Autor tego ciekawego artykułu (z racji odmiennego punktu widzenia) jest zdania, że gruzińska maszyna PR-owska szybko rozpoczęła pracę, publikując informacje już od początku konfliktu. Pierwsze oficjalne doniesienia dla agencji prasowych spływały z Gruzji już w pierwszej godzinie walk. Wilby argumentuje, że media w relacjonowaniu konfliktu były jednostronne, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że połowa świata patrzyła wówczas na relacje z igrzysk olimpijskich, a druga połowa – na wydarzenia w Gruzji. Wśród refleksji autora znalazła się myśl: „Czytelnicy pragną bomb, czołgów i liczby ofiar. Muszą być poinformowani, kto w konflikcie jest tym dobrym, a kto złym. Nie zapominajmy, że informacje są częścią branży rozrywkowej”. Informacja prasowa nie jest narzędziem często stosowanym przez Rosjan. Z tego chociażby względu można uznać relacje z Osetii Południowej za częściowo jednostronne.
Edukacja
Historia po niemiecku
Free Your Mind www.freeyourmind.salon24.pl
Pomysł, by niemieckie dzieci uczyły się na osobnych lekcjach o wypędzeniach, wydaje mi się nieco połowiczny, bo przydałyby się też lekcje na temat prowokacji gliwickiej. Oczywiście to, że na razie nauka o wypędzeniach jest wprowadzana do podstawówek i gimnazjów w Dolnej Saksonii, traktuję jako swego rodzaju pilotaż, po którym te ważne lekcje historii zostaną wprowadzone w całych Niemczech. Proponowałbym także wprowadzenie ich w polskich szkołach, co znakomicie współgrałoby z planami konsekwentnego wyrugowania lekcji polskiego i historii z programów nauczania autorstwa Katarzyny Hall, polskiej minister szkolnictwa wszech czasów. No, ale na to przyjdzie czas, cierpliwości, byleby Hall się czujnie wsłuchiwała w relacje o edukacyjnych eksperymentach za Odrą. Wspomniałem o prowokacji gliwickiej nieprzypadkowo, bo podejrzewam, że uczniowie w Niemczech, o ile informowani są już o tym, że Polacy wygnali Niemców z ich domostw w połowie lat 40., o tyle niewiele wiedzą o tym, że również Polacy wywołali II wojnę, której efektem były polskie obozy koncentracyjne, pogromy Żydów (związane m.in. z powstaniem Polskiego Państwa Podziemnego, które przy pomocy AK polowało na osoby pochodzenia żydowskiego, zwłaszcza w czasie powstania warszawskiego, o czym wspominała kiedyś „GW"), przesunięcie niemieckich granic i zniszczenie niemieckich dzieł sztuki.
Media o Gruzji
Marek Miller www.em-jak-media.blogspot.com
Nie będzie to wpis ani prorosyjski, ani progruziński. Bardziej zastanawia mnie, czy aby media nie powtórzyły zachowania Kremla. Rosja czekała na pretekst, jakim była akcja zbrojna Gruzinów na terytorium Osetii Południowej. Media z kolei dostały pretekst, by pogrozić Rosji za prężenie muskułów na arenie międzynarodowej. Działania militarne z pewnością wygrała Rosja, „ale to Gruzini rozegrali grę bardziej sprawnie" – napisał dla „Guardiana" Peter Wilby. Autor tego ciekawego artykułu (z racji odmiennego punktu widzenia) jest zdania, że gruzińska maszyna PR-owska szybko rozpoczęła pracę, publikując informacje już od początku konfliktu. Pierwsze oficjalne doniesienia dla agencji prasowych spływały z Gruzji już w pierwszej godzinie walk. Wilby argumentuje, że media w relacjonowaniu konfliktu były jednostronne, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że połowa świata patrzyła wówczas na relacje z igrzysk olimpijskich, a druga połowa – na wydarzenia w Gruzji. Wśród refleksji autora znalazła się myśl: „Czytelnicy pragną bomb, czołgów i liczby ofiar. Muszą być poinformowani, kto w konflikcie jest tym dobrym, a kto złym. Nie zapominajmy, że informacje są częścią branży rozrywkowej”. Informacja prasowa nie jest narzędziem często stosowanym przez Rosjan. Z tego chociażby względu można uznać relacje z Osetii Południowej za częściowo jednostronne.
Edukacja
Historia po niemiecku
Free Your Mind www.freeyourmind.salon24.pl
Pomysł, by niemieckie dzieci uczyły się na osobnych lekcjach o wypędzeniach, wydaje mi się nieco połowiczny, bo przydałyby się też lekcje na temat prowokacji gliwickiej. Oczywiście to, że na razie nauka o wypędzeniach jest wprowadzana do podstawówek i gimnazjów w Dolnej Saksonii, traktuję jako swego rodzaju pilotaż, po którym te ważne lekcje historii zostaną wprowadzone w całych Niemczech. Proponowałbym także wprowadzenie ich w polskich szkołach, co znakomicie współgrałoby z planami konsekwentnego wyrugowania lekcji polskiego i historii z programów nauczania autorstwa Katarzyny Hall, polskiej minister szkolnictwa wszech czasów. No, ale na to przyjdzie czas, cierpliwości, byleby Hall się czujnie wsłuchiwała w relacje o edukacyjnych eksperymentach za Odrą. Wspomniałem o prowokacji gliwickiej nieprzypadkowo, bo podejrzewam, że uczniowie w Niemczech, o ile informowani są już o tym, że Polacy wygnali Niemców z ich domostw w połowie lat 40., o tyle niewiele wiedzą o tym, że również Polacy wywołali II wojnę, której efektem były polskie obozy koncentracyjne, pogromy Żydów (związane m.in. z powstaniem Polskiego Państwa Podziemnego, które przy pomocy AK polowało na osoby pochodzenia żydowskiego, zwłaszcza w czasie powstania warszawskiego, o czym wspominała kiedyś „GW"), przesunięcie niemieckich granic i zniszczenie niemieckich dzieł sztuki.
Więcej możesz przeczytać w 36/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.