Prawie 4 miesiące później, trzy dni po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych, Lipiec został aresztowany pod zarzutem udziału w korupcji w COS. Jak powiedział komisji, pozostaje obecnie "bez zajęcia" i czeka na proces przed warszawskim sądem, przed którym zamierza dowodzić swej niewinności. Były minister jest oskarżony o uzależnienie wykonania czynności służbowych od otrzymania korzyści majątkowej, przekroczenie uprawnień, podżeganie do poświadczenia nieprawdy w dokumentach mających znaczenie prawne oraz oszustwo.
"Premier prosił mnie o podanie się do dymisji, kontakt z adwokatem i zadeklarowanie chęci złożenia zeznań w sprawie. Ja tak uczyniłem, uznając, że ponoszę polityczną odpowiedzialność za ludzi, którzy byli wcześniej moimi współpracownikami" - mówił Lipiec, ujawniając, że na to spotkanie dotarł wprost z lotniska, po powrocie z wizyty na Ukrainie, gdzie razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim rozmawiali o przygotowaniach do Euro 2012.
Do zatrzymania przez CBA 29 czerwca 2007 r. dyrektorów COS także miał zastrzeżenia, które wyraził na spotkaniu z szefem Biura Mariuszem Kamińskim, premierem J. Kaczyńskim i ministrem- koordynatorem specsłużb Zbigniewem Wassermannem.
"Powiedziałem wtedy, że akcja była źle przygotowana, bo dyrektorów z łapówką zatrzymano na dziedzińcu ministerstwa sportu. Wtedy pan Kamiński powiedział słowa, które przytaczał na przesłuchaniu przed komisją, żebym się lepiej cieszył, że zatrzymano ich na dole, a nie na górze" - zeznał Lipiec, dodając, że jego gabinet mieścił się na piętrze budynku.
Sebastian Karpiniuk (PO) pytał Lipca, czy uważa, że zatrzymanie szefów COS było elementem kampanii przeciwko niemu. "Od momentu kiedy Polska i Ukraina otrzymały możliwość organizacji Euro 2012 moje stanowisko z marginalnego stało się nagle ważne" - odparł, dodając, że "nie jest tajemnicą", iż ówczesna szefowa gabinetu prezydenta L. Kaczyńskiego, Elżbieta Jakubiak, "czyniła starania", żeby zasiąść w jego fotelu. Lipiec ocenił, że nie miał - w przeciwieństwie do niej - "tak mocnej pozycji w PiS i u prezydenta".
Lipiec podkreślił, że o zabiegach "wokół jego osoby" mówił mu premier Jarosław Kaczyński, który prosił go o wyjaśnienia. "Relacjonował mi swoje rozmowy z Elżbietą Jakubiak" - dodał, przyznając, że miał z Jakubiak złe stosunki od początku 2007, kiedy wprowadził kuratora do PZPN, a otoczenie prezydenta, w tym ona, prowadziła jego zdaniem zakulisowe rozmowy z przedstawicielami UEFA.
"Czy stanowisko ministra sportu miało być wyczyszczone dla pani Jakubiak?" - dociekał Karpiniuk. "Myślę, że czas pokazał. Elżbieta Jakubiak chciała, mimo braku kwalifikacji, objąć to stanowiska i je objęła" - odparł.
Dodał, że spotkał się później także z premierem, który miał - według niego - wyrazić zdziwienie, że jeszcze nie został przesłuchany przez prokuraturę oraz stwierdzić, że musi na ten temat porozmawiać z pełniącym wówczas funkcję ministra sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą.
Sama Elżbieta Jakubiak powiedziała we wtorek TVP, że Lipiec jest rozżalony i rozgoryczony. "Może jemu się wydaje, że ja jako następca jego jestem winna jego nieszczęściu" - oceniła.
"On specjalnie krzywdy mnie nie robi, ponieważ myślę, że nie jest w stanie podać żadnego przykładu moich złych działań wobec niego" - dodała Jakubiak.
We wtorek po raz pierwszy Lipiec przyznał publicznie, że ówczesny wiceszef ABW pokazywał mu tajne materiały z podsłuchów dotyczących nieprawidłowości w COS. Trwa śledztwo ws. ujawnienia tajemnicy państwowej wobec b. wiceszefa ABW Grzegorza Ocieczka; on sam mówi, że nie złamał prawa. "Dowiedziałem się o zainteresowaniu służb sprawą COS w 2006 r. od szefa ABW Bogdana Święczkowskiego" - zeznał Lipiec. Według niego, doszło do dwóch albo trzech spotkań w siedzibie ABW. W rozmowach, oprócz Święczkowskiego, miał też uczestniczyć Ocieczek.
Pytany przez szefa komisji Andrzeja Czumę (PO) Lipiec powiedział, że na miesiąc przed zatrzymaniami dyrektorów COS doszło do jego spotkania z Ocieczkiem i Tomaszem M., który był szefem departamentu prawnego w ministerstwie sportu, a także - jak się okazało - funkcjonariuszem ABW oddelegowanym do resortu. Jak dodał, był wówczas informowany o konkretnych zarzutach, jakie będą przedstawione ludziom Mamińskiego.
Według Lipca przedstawiono mu materiały z podsłuchów m.in. Mamińskiego z komentarzem oficera ABW opisującego zawarte w nich rozmowy "jako próbę ustawienia przetargu w COS". Dodał, że był zaskoczony przedstawionymi mu materiałami. "Wywarły na mnie duże wrażenie, tak duże, że natychmiast podjąłem decyzję o ich zwolnieniu" - ocenił.
Lipiec 24 października 2007 r., trzy dni po wygranych przez PO wyborach, został zatrzymany przez CBA. "W tej całej sprawie jest dziesiątki różnych sytuacji, zdarzeń i zbiegów okoliczności, którymi jestem zdziwiony" - podkreślił Lipiec, nie rozwijając tego wątku. Mówił, że Mamiński go pomawia i zamierza to udowodnić przed sądem.
Odpowiadając na pytania Arkadiusza Mularczyka (PiS) Lipiec powiedział, że dziwnym trafem ze sprawy domniemanej korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu wyłączano wątki, które dotyczyły jego samego i prowadzono je, a nic nie robiono z innymi wyjaśnieniami Mamińskiego, według którego były plany wyprowadzania pieniędzy ze spółek sportowych na partyjne fundusze.
"Wątek finansowania został podjęty kilka tygodni temu" - ujawnił Lipiec. "Skąd pan to wie?" - spytał Mularczyk. "Bo byłem przesłuchiwany na tę okoliczność, gdy wyszedłem z aresztu" - brzmiała odpowiedź Lipca, który areszt opuścił dwa miesiące temu. Pytany, czy wie coś o tym procederze, Lipiec odpowiedział, że nic mu nie wiadomo.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła we wtorek, że prowadzi śledztwo w sprawie domniemanego wyprowadzania pieniędzy z funduszu na budowę Stadionu Narodowego. Mamiński mówił, że były plany wyprowadzania stamtąd pieniędzy na tajny fundusz PiS.
Komisja przerwała przesłuchanie Lipca do środy. Wówczas pytania zada m.in. Jacek Kurski (PiS). Mamiński nie stawił się we wtorek przed komisję. Czuma powiedział, że będzie wyjaśniać, czemu tak się stało.
Według mediów Lipiec miał być zatrzymany jeszcze przed październikowymi wyborami w 2007 r., ale sprzeciwiła się temu ówczesna szefowa warszawskiej prokuratury okręgowej Elżbieta Janicka, mówiąc podwładnym prokuratorom, że jeśli dojdzie do zatrzymania Lipca, to ich "puknie". Ona sama zaprzecza, wszczęto jednak wobec niej sprawę dyscyplinarną, w prokuratorskim sądzie dyscyplinarnym jest wniosek o jej ukaranie. Janickiej grozi kara od upomnienia do wydalenia ze służby.pap, em, keb