W piątek Kownacki powiedział, że Lech Kaczyński wystartuje w następnych wyborach prezydenckich, które odbędą się pod koniec 2010 roku.
"Ja wiem, że jeden z moich bliskich współpracowników, pan minister Kownacki o czymś takim wspomniał, ale mogę państwa zapewnić, że tutaj się trochę zagalopował. To nie było uzgodnione ze mną" - powiedział L.Kaczyński na konferencji prasowej w Lublinie.
"Nie ma tego rodzaju jednoznacznej decyzji. Może jest w sercu, to trudno powiedzieć" - dodał prezydent.
Lech Kaczyński podkreślił, że nie prowadzi obecnie kampanii wyborczej, a jego podróże, które odbywa ostatnio po Polsce, nie mają związku z wyborami. "Jest 90. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę i to, że w tej chwili wyjeżdżam częściej do różnych miejsc poza Warszawą (...), to jest wynik tego właśnie" - zaznaczył prezydent.
Pytany o możliwość jednoczesnego przeprowadzenia wyborów prezydenckich i parlamentarnych w 2010 r. prezydent powiedział, że nie wyobraża sobie wyborów w czasie, gdy Polska będzie przewodniczyła Radzie Unii Europejskiej. To będzie miało miejsce w drugiej połowie 2011 roku.
Zdaniem prezydenta, w związku z tym wybory do parlamentu powinny odbyć się wcześniej. "Wybory mogą się odbyć najpóźniej na wiosnę 2011 roku lub pod koniec 2010 r. - nic nie mam przeciwko temu" - powiedział. W tym też roku wypadają wybory samorządowe.
" Jakby się zdarzyło, że jedni by wygrali wybory prezydenckie, parlamentarne i samorządowe, to czy nie za dużo by było władzy w jednym ręku" - pytał prezydent.
Lech Kaczyński wyraził zadowolenie, że w sprawie pomocy dla polskich stoczni działania jego i rządu przynoszą efekty, bo Komisja Europejska odwleka decyzję o ewentualnym zwrocie pomocy publicznej otrzymanej przez stocznie po wejściu Polski do UE.
"Domyślam się, że pan premier był aktywny w czasie ostatniego spotkania. Czym dłużej, tym lepiej. Wielokrotnie już odciągano, ja sobie mogę przypisać prawie dwumiesięczne odciągnięcie decyzji w lecie tego roku. Bardzo się cieszę, że jesteśmy tutaj z rządem razem" - powiedział prezydent.
Zdaniem prezydenta spadki na polskiej giełdzie wywołane są kryzysem finansów na świecie. "Nie można się było spodziewać, że (w Polsce - PAP) nie będzie żadnych efektów tego, co się zdarzyło w innych częściach świata" - powiedział.
"Jestem głęboko przekonany, że polska gospodarka wyjdzie z tego w miarę obronną ręką" - podkreślił Lech Kaczyński.
Prezydent zaznaczył, że jest zwolennikiem "gospodarczego aktywizmu, jeśli chodzi o państwo", choć nie jest "etatystą". "Nie wierzę w rynek jako coś co samo reguluje zawsze w pozytywnym kierunku gospodarkę. Uważam tego rodzaju wiarę za głęboko naiwną. Jestem więc zwolennikiem podjęcia działań" - powiedział.
Prezydent poinformował, że 24 października odbędzie się "duża narada ekonomistów", a 27 października - posiedzenie rady gabinetowej, gdzie będą omawiane sprawy związane z kryzysem.
"Trzeba pamiętać o jednym, że nasza gospodarka w tym roku rozwija się wolniej, także przed kryzysem. Ja się boję, że nasza opinia publiczna będzie przekonywana wkrótce, że spowolnienie rozwoju wynika z tego, co zdarzyło się niedawno, a procesy spowolnienia nastąpiły już wcześniej. Mieliśmy mieć przyśpieszenie, a mamy spowolnienie" - dodał prezydent.ab, pap