Gdańska prokuratura bada nowy trop w śledztwie dotyczącym porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika - Jest nim taśma, którą porywacze odtwarzali jego rodzinie przez telefon - informuje"Rzeczpospolita".
Komunikaty odczytywane przez porwanego w 2001 r. były rejestrowane, a następnie odtwarzane przez telefon. Na jednym z nagrań śledczym udało się wyłowić strzępy rozmowy prowadzonej przez dwóch nieznanych mężczyzn. Prokuratorzy badają, kim są tajemniczy rozmówcy. Ma to ustalić Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KG Policji.
Szef gdańskiego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej, które bada błędy popełnione w śledztwie dotyczącym porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika, potwierdza, że jego biuro wystąpiło o taką ekspertyzę. Nie chce jednak zdradzić, czego ma ona dotyczyć i jakie wiąże z nią nadzieje. Policyjni specjaliści mają sporządzić opinię fonoskopijną do końca roku - podaje gazeta.
Z ustaleń "Rz" wynika, że prokuratorzy zakładają, iż jednym z rozmówców, którego głos utrwalono przypadkiem, był Sławomir Kościuk, porywacz, który później powiesił się w celi. Drugim może być m.in. Jacek K. - bliski kolega i wspólnik Krzysztofa, prowadzący z nim firmę handlującą stalą lub emerytowany policjant Wojciech K. - inicjator imprezy w domu Krzysztofa, po której ten nazajutrz został porwany.
W śledztwie wyszło na jaw, że wspólnik porwanego miał kontakty z gangsterami, a firma, którą razem prowadzili, mogła robić lewe interesy. Krzysztof Olewnik się na to nie godził i na krótko przed uprowadzeniem pokłócił się o to ze swoim wspólnikiem. Z kolei emerytowany dziś policjant Wojciech K. nalegał, by urządzić imprezę w oddalonym od innych zabudowań domu Krzysztofa, a nie u jego ojca. Jednak się na niej nie zjawił. Rano po porwaniu Krzysztofa właściciel stacji benzynowej w okolicach Drobina widział wspólnika Olewnika i byłego policjanta, którzy razem podjechali zatankować paliwo. W śledztwie obaj temu zaprzeczają.
"Uważam, że wspólnik syna ma związek ze sprawą" - twierdzi ojciec porwanego, Włodzimierz Olewnik.
pap, "Rz", em
Szef gdańskiego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej, które bada błędy popełnione w śledztwie dotyczącym porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika, potwierdza, że jego biuro wystąpiło o taką ekspertyzę. Nie chce jednak zdradzić, czego ma ona dotyczyć i jakie wiąże z nią nadzieje. Policyjni specjaliści mają sporządzić opinię fonoskopijną do końca roku - podaje gazeta.
Z ustaleń "Rz" wynika, że prokuratorzy zakładają, iż jednym z rozmówców, którego głos utrwalono przypadkiem, był Sławomir Kościuk, porywacz, który później powiesił się w celi. Drugim może być m.in. Jacek K. - bliski kolega i wspólnik Krzysztofa, prowadzący z nim firmę handlującą stalą lub emerytowany policjant Wojciech K. - inicjator imprezy w domu Krzysztofa, po której ten nazajutrz został porwany.
W śledztwie wyszło na jaw, że wspólnik porwanego miał kontakty z gangsterami, a firma, którą razem prowadzili, mogła robić lewe interesy. Krzysztof Olewnik się na to nie godził i na krótko przed uprowadzeniem pokłócił się o to ze swoim wspólnikiem. Z kolei emerytowany dziś policjant Wojciech K. nalegał, by urządzić imprezę w oddalonym od innych zabudowań domu Krzysztofa, a nie u jego ojca. Jednak się na niej nie zjawił. Rano po porwaniu Krzysztofa właściciel stacji benzynowej w okolicach Drobina widział wspólnika Olewnika i byłego policjanta, którzy razem podjechali zatankować paliwo. W śledztwie obaj temu zaprzeczają.
"Uważam, że wspólnik syna ma związek ze sprawą" - twierdzi ojciec porwanego, Włodzimierz Olewnik.
pap, "Rz", em