Czy „biznes na służbie zdrowia”, jak zapowiadała posłanka Beata Sawicka, jest kręcony? – pyta „Wprost” Mariusza Łapińskiego, byłego ministra zdrowia.
- Duża część jej słów okazała się prorocza. Minister zdrowia Ewa Kopacz w czerwcu 2008 r., po jednym z posiedzeń klubu Platformy Obywatelskiej, zmieniła zdanie o 180 stopni. Do tego czasu była przeciwnikiem prywatyzacji szpitali. Nagle stał się to główny punkt program, który już zresztą realizuje.
- Kto konkretnie przygotowuje skok na polskie szpitale?
– Opowiem historię sprzed dziesięciu lat, ale dotyczącą osoby, która ma bardzo duże wpływy w obecnym rządzie. W 1998 r. w gabinecie wicepremiera Leszka Balcerowicza odbyła się narada kilku osób, które postanowiły sprywatyzować ochronę zdrowia w Polsce. Miało się to dokonać przez zmniejszenie wydatków na służbę zdrowia w relacji do PKB i jednoczesne wprowadzenie niewydolnego systemu kas chorych. Gdy wprowadzano u nas tę reformę, wzorowaliśmy się na modelu niemieckim, który wówczas chylił się ku upadkowi. Już w pierwszym roku reformy wydatki na służbę zdrowia w relacji do PKB spadły z ponad 4,5 proc. do poniżej 4 proc. Był to jeden z najniższych wskaźników w Europie, a biorąc pod uwagę, że byliśmy jednym z biedniejszych państw, były to mizerne środki. W 1999 r. system przed katastrofą uratowała dotacja z budżetu państwa w wysokości 1,2 mld zł. Przed ostateczną plajtą uratowało go powołanie w 2003 r. Narodowego Funduszu Zdrowia przez rząd SLD. Plany rządu, aby zlikwidować NFZ i wprowadzić regionalne fundusze, to powrót do koncepcji kas chorych. Tyle że tym razem nikt nie próbuje ukrywać, że chodzi o prywatyzację szpitali. Przypominam, że były minister zdrowia Zbigniew Religa zaczynał jako zwolennik likwidacji NFZ, a dzisiaj jest jego największym obrońcą.
Cała rozmowa z Mariuszem Łapińskim w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"
- Kto konkretnie przygotowuje skok na polskie szpitale?
– Opowiem historię sprzed dziesięciu lat, ale dotyczącą osoby, która ma bardzo duże wpływy w obecnym rządzie. W 1998 r. w gabinecie wicepremiera Leszka Balcerowicza odbyła się narada kilku osób, które postanowiły sprywatyzować ochronę zdrowia w Polsce. Miało się to dokonać przez zmniejszenie wydatków na służbę zdrowia w relacji do PKB i jednoczesne wprowadzenie niewydolnego systemu kas chorych. Gdy wprowadzano u nas tę reformę, wzorowaliśmy się na modelu niemieckim, który wówczas chylił się ku upadkowi. Już w pierwszym roku reformy wydatki na służbę zdrowia w relacji do PKB spadły z ponad 4,5 proc. do poniżej 4 proc. Był to jeden z najniższych wskaźników w Europie, a biorąc pod uwagę, że byliśmy jednym z biedniejszych państw, były to mizerne środki. W 1999 r. system przed katastrofą uratowała dotacja z budżetu państwa w wysokości 1,2 mld zł. Przed ostateczną plajtą uratowało go powołanie w 2003 r. Narodowego Funduszu Zdrowia przez rząd SLD. Plany rządu, aby zlikwidować NFZ i wprowadzić regionalne fundusze, to powrót do koncepcji kas chorych. Tyle że tym razem nikt nie próbuje ukrywać, że chodzi o prywatyzację szpitali. Przypominam, że były minister zdrowia Zbigniew Religa zaczynał jako zwolennik likwidacji NFZ, a dzisiaj jest jego największym obrońcą.
Cała rozmowa z Mariuszem Łapińskim w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"