Steinbach kontra Powiernictwo Polskie

Steinbach kontra Powiernictwo Polskie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wyrok sądu apelacyjnego w sprawie naruszenia dóbr osobistych szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach (BdV) przez Powiernictwo Polskie ogłoszony zostanie 23 grudnia - zapowiedział Wyższy Sąd Krajowy w Kolonii.

W trakcie rozprawy odwoławczej sędziowie zasugerowali, że utrzymają w mocy wcześniejsze orzeczenie na korzyść Steinbach.

Przewodniczącej Powiernictwa Polskiego senator Dorocie Arciszewskiej-Mielewczyk (PiS) nie pozwolono na złożenie oświadczenia. W jej imieniu występował przed sądem pełnomocnik adwokat Andrzej Remin. "To, co się dziś stało świadczy o tym, że strona niemiecka nie chce usłyszeć trudnych argumentów" - powiedziała senator PiS dziennikarzom.

Czwartkowa rozprawa miała związek z rozpowszechnianą w zeszłym roku przez Powiernictwo Polskie ulotką przedstawiającą Steinbach wraz z postaciami esesmana i niemieckiego średniowiecznego rycerza. Poniżej zamieszczono nieco zmieniony cytat z przemówienia Adolfa Hitlera z konferencji w Monachium z 29 września 1938 roku.

Napis głosi: "Pozostaje jeszcze jeden problem, który musi zostać rozwiązany i z pewnością rozwiązany będzie. Są to nasze ostatnie roszczenia majątkowe (w oryginalnym przemówieniu była mowa o roszczeniach terytorialnych), które postawiliśmy w Europie, ale są to żądania, z których nie zrezygnujemy".

Według sądu w Kolonii trafne było orzeczenie sądu pierwszej instancji, że przedstawienie Steinbach w taki sposób zniesławia szefową BdV. Sugeruje także, iż ona i jej organizacja posługuje się "militarną przemocą i agresją", z jaką kojarzą się postacie esesmana i rycerza oraz reżim narodowosocjalistyczny.

Pełnomocnik Powiernictwa Polskiego argumentował, że ulotka - rozpowszechniania w Niemczech i będąca protestem przeciwko dorocznemu zjazdowi ziomkostw niemieckich - nie miała na celu obrażenia kogokolwiek i nie była skierowana personalnie przeciw Erice Steinbach.

"To czysta symbolika" - mówił Remin. Według niego postać szefowej BdV jest kojarzona w Polsce z budzącymi ogromne obawy roszczeniami majątkowymi niemieckich wypędzonych.

O możliwość złożenia oświadczenia przed sądem zwróciła się obecna na rozprawie Arciszewska-Mielewczyk. Początkowo sędziowie nie chcieli jej na to zezwolić z obawy, że - jak tłumaczyli - "sąd stanie się sceną dla politycznych wystąpień". Jednak po krótkiej dyskusji ustąpili.

Gdy jednak senator PiS zaczęła swe wystąpienie, wspominając o Rumii jako miejscu urodzenia Steinbach, obozie koncentracyjnym Stutthof oraz tysiącach zagazowanych Polaków, sąd odebrał jej głos. "Historia jest znana i nie trzeba jej przypominać" - powiedział sędzia prowadzący rozprawę.

Zdaniem Arciszewskiej-Mielewczyk, decyzja sądu jest wyrazem "strachu przed polskimi racjami i argumentami". "Nie mogąc ich przedstawić nie mogłam udowodnić, że pani Steinbach poprzez swoją działalność rujnuje wspólną Europę, zrujnowała stosunki polsko- niemieckie i obudziła najgorsze upiory związane z II wojną światową" - powiedziała senator dziennikarzom. "Te argumenty przemawiają za ulotką, a przeciwko działalności pani Steinbach" - dodała.

"To, co się dziś stało, świadczy o tym, że w RFN szefowa BdV ma pełną carte blanche do działania i może realizować wszelkie inicjatywy" - oceniła senator PiS. Jej zdaniem istnieje w Niemczech tendencja, by pacyfikować organizacje polskie walczące z roszczeniami niemieckimi i próbami relatywizacji historii. "To poważna napaść na wolność słowa" - dodała.

Eriki Steinbach nie było na rozprawie w Kolonii. Reprezentował ją adwokat Christian Mensching. "Sąd przedstawił dziś jasno opinię, że rozpowszechnienie ulotki było sprzeczne z prawem i naruszało prawa pani Steinbach oraz Związku Wypędzonych. Nie było to dla nas zaskoczeniem" - powiedział prawnik dziennikarzom.

Zdaniem Andrzeja Remina istnieje poważne zagrożenie, że komornik zajmie konta i majątek PP, by ściągnąć należność z tytułu kosztów procesowych. Na razie wynoszą one 5 tys. euro, jednak po zakończeniu rozprawy odwoławczej mogą jeszcze wzrosnąć.

PP grozi też grzywna w wys. 50 tys. euro, gdyż - jak twierdzi adwokat Steinbach - ulotka została jeszcze raz opublikowana, pomimo zakazu sądowego. Powiernictwo odrzuciło możliwość ugody, która przewidywała rezygnacji z grzywny w zamian za wycofanie przez PP apelacji.

Jeśli 23 grudnia apelacja zostanie odrzucona, Powiernictwo chce się dalej odwoływać.

Najprawdopodobniej jednak sąd apelacyjny wyda decyzję o niedopuszczalności rewizji w Trybunale Federalnym (odpowiednik Sądu Najwyższego). "Przypuszczam, że skończy się na Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu" - powiedział Remin.

pap, keb