Zaprzeczyła zarazem twierdzeniom dziennika.pl, który podał, że Barbara P. targnęła się na życie "tuż po rozmowie z szefem delegatury ABW w Poznaniu". "Barbara P. za rządów PiS zajmowała się najpoważniejszymi sprawami w ABW. Gdy do władzy doszła PO, oficer została odsunięta od śledztw" - twierdzi dziennik.pl. Jego zdaniem, kobieta w liście pożegnalnym oskarżyła obecne kierownictwo agencji o nagonkę, bo "miała być nękana w związku z pełnieniem ważnych funkcji w czasach PiS".
Według Koniecpolskiej-Wróblewskiej, nieprawdą jest, że funkcjonariuszka targnęła się na życie tuż po rozmowie z dyrektorem delegatury. Rzecznik Agencji dodaje, że nieprawdziwa jest też informacja, jakoby została ona odsunięta od najważniejszych śledztw, pracowała bowiem w komórce finansowej ABW i nigdy nie wykonywała czynności operacyjno-rozpoznawczych lub dochodzeniowo-śledczych. "Wynik wyborów parlamentarnych nie miał żadnego wpływu na jej sytuację zawodową" - podkreśliła rzeczniczka ABW.
Śledztwo w sprawie samobójczej śmierci funkcjonariuszki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzi Prokuratura Rejonowa w Obornikach.
Prokurator rejonowy z Obornik Jarosław Lewicki ujawnił, że ppłk Barbara P. "powiesiła się 19 stycznia w swoim domku letniskowym w Owczygłowach koło Obornik. Zostawiła list pożegnalny do swojej rodziny".
Lewicki dodał, że prokuratura przeprowadziła sekcję zwłok, z której wynika, że przyczyną śmierci było uduszenie. Wykluczono udział osób trzecich.pap, em