Prezydent spodziewa się też, że wkrótce Narodowy Bank Polski podejmie decyzje, które zwiększą dostępność kredytów dla osób indywidualnych i przedsiębiorstw.
Minister finansów Jacek Rostowski, odnosząc się do wystąpienia prezydenta, zaznaczył, że zgadza się z Lechem Kaczyńskim co do tego, iż najważniejszą rzeczą jest w tej chwili ochrona miejsc pracy. "Zgadzam się z prezydentem w sprawie celu, lecz nie w sprawie metody" - mówił minister w TVN24. Wyjaśnił, że priorytetem jest niezwiększanie deficytu budżetowego.
Rostowski zaznaczył też, że wprowadzenie euro w roku 2012 jest celem rządu, nie dogmatem. Przyznał też, że "żadna gospodarka nie korzystałaby z przystąpienia do ERM2 w warunkach turbulencji, takich z jakimi mamy do czynienia obecnie". ERM2 to okres poprzedzający wprowadzenie euro, kiedy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 proc.
"By rozwiązać nasze polskie problemy potrzebujemy woli współpracy i przede wszystkim potrzebujemy skutecznej akcji, którą musi podejmować państwo, by stymulować rozwój gospodarczy. Wejście już wkrótce do tzw. strefy ERM2 ograniczy możliwości państwa w tym zakresie" - podkreślał prezydent w wystąpieniu telewizyjnym. Zaznaczył, że aktywną politykę wobec kryzysu prowadzą zarówno państwa bogatsze od Polski, jak i te o podobnym do nas poziomie rozwoju.
Według Lecha Kaczyńskiego w sytuacji kryzysowej należy przede wszystkich chronić polskie miejsca pracy, zwłaszcza że - jak mówił - "bezrobocie znów zaczyna zaglądać w oczy wielu polskim rodzinom".
"By chronić polskie miejsca pracy, nasza gospodarka potrzebuje pieniędzy. Zarówno tych z banków, jak i tych z budżetu państwa. Z mojej inicjatywy doprowadziłem do wielu spotkań z przedstawicielami sektora bankowego. Jestem przekonany, że już wkrótce Narodowy Bank Polski podejmie dodatkowe decyzje, które nakłonią banki do przeznaczenia większych pieniędzy na kredyty, tak dla osób indywidualnych, jak i naszych polskich przedsiębiorstw" - mówił.
Prezydent zwrócił też uwagę, że podczas środowych obrad zorganizowanego z jego inicjatywy szczytu gospodarczego wielu ekspertów skłoniło się do poparcia tezy, że w dzisiejszej sytuacji państwo musi być aktywne.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego wspólna waluta euro nie uchroniłaby Polski przed kryzysem gospodarczym. Zwrócił uwagę, że Niemcy - nasz największy partner handlowy - mają wskaźniki gospodarcze gorsze od Polski, mimo że są w strefie euro.
Prezydent zaznaczył, że choć do przyjęcia wspólnej europejskiej waluty Polska zobowiązała się w Traktacie Akcesyjnym do Unii Europejskiej, to kiedy to nastąpi zależy od nas.
W ocenie prezydenta, nie można twierdzić, że euro uchroniłoby Polskę przed kryzysem. "Cała strefa euro dotknięta jest dzisiaj kryzysem światowym. Skoro więc wspólna waluta nie uchroniła od problemów najsilniejszych gospodarek państw Unii Europejskiej, nie ma żadnych powodów, by sądzić, aby mogła uchronić od takich kłopotów Polskę" - podkreślił.
Prezydent mówił też, że spowolnienie polskiej gospodarki ma oprócz "wymiaru ludzkiego także wymiar dużego państwowego problemu". Jak dodał, jednym z głównych celów jego prezydentury było umacnianie pozycji Polski w świecie.
Podkreślił, że w czasach kryzysu gospodarczego należy zapomnieć o uprzedzeniach, o politycznych różnicach i starać się wspólnie znaleźć dobre dla Polski wyjście z tej sytuacji.
Dodał, że jest przekonany, iż przy dobrej woli partii politycznych, organów państwa, partnerów społecznych Polska będzie w stanie zminimalizować skutki kryzysu. "Wierzę w mądrość Polek i Polaków, ich rozsądek, zaradność i ich patriotyzm. Wierzę w Polskę i wierzę w to, że choć okres teraz niełatwy, to nasz kraj ma w dalszym ciągu przed sobą dobrą przyszłość" - podsumował Lech Kaczyński.ab, pap