W ciągu ostatnich dwóch dekad nie wygłosił ani jednego zdania, które warte byłoby zapamiętania. Większość kobiet powiedziałaby o nim, że jest mało interesującym mężczyzną. Typowy szary urzędnik. Przez dziewięć lat działał w partii komunistycznej. Mimo to, a może właśnie dlatego 58-letni Jan Fischer, do tej pory prezes Czeskiego Urzędu Statystycznego, 9 maja zostanie premierem Czech. Przez ostatnie dwa miesiące czeskiej prezydencji Fischer będzie też pierwszym człowiekiem Unii Europejskiej.
Tygodnik „The Economist", oceniając obecną sytuację w ojczyźnie Hrabala, napisał o „prowincjonalnej krótkowzroczności”. Według odważniejszych opinii, wybór nowego premiera w Czechach może się okazać elementem diabelskiego planu napisanego przez antyeuropejskiego prezydenta Václava Klausa. Jego celem ma być blokada ratyfikacji traktatu lizbońskiego i likwidacja UE w jej obecnym kształcie. Na razie jednak bardziej wiarygodna wydaje się teza sformułowana w kuluarach przez ustępującego szefa rządu Mirka Topolánka: „Jak przychodzi co do czego, to Klaus zawsze robi w gacie”. Innymi słowy, prezydent Czech być może chciałby (a w obecnej sytuacji, przynajmniej chwilowo, nawet mógłby) zablokować układ z Lizbony i rozwój Unii Europejskiej, ale ostatecznie się na to nie odważy.
Więcej możesz przeczytać w 18/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.