Sejmowi śledczy przesłuchali kolejnych dwóch funkcjonariuszy ABW, którzy od wiosny 2006 roku mieli kontakt ze sprawą i prowadzili czynności z udziałem Barbary K.
Pierwszy z przesłuchiwanych funkcjonariuszy ujawnił, że wczesną wiosną 2006 roku doszło do "formalnego kontaktu" między szefem delegatury ABW w Katowicach a Barbarą K. Jak dodał, do spotkania doszło z inicjatywy K. Zaznaczył jednak, że o tym, jakimi motywami kierowała się K., prosząc o spotkanie z szefem delegatury, powie na posiedzeniu niejawnym.
W tej sprawie dopytywany przez posłów był przesłuchany bezpośrednio po pierwszym świadku jego przełożony - należący do kierownictwa wydziału operacyjnego śląskiej delegatury Agencji. "Czy będąc przełożonym funkcjonariusza, któremu K. przekazała prośbę o spotkanie z szefem delegatury, przychylił się pan do tej prośby" - pytał Marek Wójcik (PO). Świadek odpowiedział, że nie badał zasadności tej prośby, tylko ją przekazał dalej. "Każdy obywatel ma prawo, aby spotkać się z dyrektorem delegatury (...) uznałem, że nie ma powodu cenzurować dostępu dyrektora do wiedzy" - dodał świadek.
Wójcik poprosił jednak o opinię eksperta w tej sprawie. Włodzimierz Walczak, stały ekspert komisji, ocenił, że spotkanie szefa delegatury ABW ze świadkiem w sprawie narusza kanony postępowania. "Dyrektor delegatury nie może sobie pozwolić na kontakty z dowolnymi osobami, musiał się kierować jakimś celem" - zaznaczył ekspert. Odmienne zdanie wyraził Wojciech Szarama (PiS), według którego szef delegatury miał prawo spotkać się z K., gdyż sprawa dotyczyła jednego z najbardziej złożonych śledztw, w którym były poważne zarzuty.
Wcześniej funkcjonariusz przyznał, że według jego wiedzy K. oczekiwała pomocy od ABW w przyznaniu jej statusu świadka koronnego.
Posłowie poruszyli też problem wydawania poleceń funkcjonariuszom podczas zatrzymań 25 kwietnia 2007 r. i po tragicznej śmierci Blidy. "Kto wydał polecenie funkcjonariuszowi z ekipy filmującej przed domem Blidów na wejście do środka" - pytali sejmowi śledczy. Drugi ze świadków odpowiadał, że to, kto wydawał polecenia bezpośrednio po tragicznej śmierci Blidy, "zależało od konkretnej sytuacji, stresu". "Nie odtworzę, jak to wtedy wyglądało" - zaznaczył i dodał, iż realizację nadzorował naczelnik wydziału postępowań karnych w delegaturze.
"Wszystkie polecenia, mimo pozorów chaosu, wzajemnie się uzupełniały" - zapewnił posłów przesłuchiwany oficer.
Wójcik pytał także o polecenie z listopada 2006 roku ówczesnego wiceszefa ABW Marka Wachnika skierowane do szefów delegatur dotyczące przekazywania z tygodniowym wyprzedzeniem informacji o zatrzymaniach osób publicznych. Jak wyjaśnił poseł, w piśmie Wachnika konieczność przekazywania informacji o planowanych zatrzymaniach uzasadniono m.in. usprawnieniem polityki medialnej ABW.
Pierwszy z przesłuchanych świadków potwierdził, że w sprawie afery węglowej sporządził na polecenie przełożonych "co najmniej dwa razy taką informację", ponieważ zmieniał się termin realizacji.
Świadek dodał, że nie wie, czy informacja do centrali ABW o planowanych zatrzymaniach była przekazywana za wiedzą prokuratury.
Z kolei według Szaramy polecenie Wachnika było uzasadnione. "Czy ABW może być nieprzygotowana do skomentowania zatrzymania osoby publicznej" - zaznaczał.
Wcześniej, przed rozpoczęciem przesłuchań, Szarama zaapelował o nieużywanie komisji do walki politycznej. Jednocześnie oświadczył w imieniu Beaty Kempy (PiS), że zawiesza ona swój udział w komisji do czasu wyborów do PE i zakończenia kampanii. Przewodniczący Ryszard Kalisz (Lewica) odpowiedział, że komisją kieruje "w sposób w pełni obiektywny", a wszystkie jego wypowiedzi oparte są na materiale dowodowym.
Po przesłuchaniu świadków Kalisz zapowiedział, że złoży wniosek w sprawie przesłuchania przez komisję śledczą b. prokuratora Jacka Krawczyka i prokuratora Jarosława Wilczyńskiego. Komisja ma się zająć wnioskiem na czwartkowym posiedzeniu.
Przesłuchania Krawczyka i Wilczyńskiego mają dotyczyć okoliczności sporządzenia postanowienia z marca 2006 r. o wszczęciu śledztwa wobec Blidy. Poparcie takiego wniosku zapowiedział już w rozmowie z PAP Marek Wójcik (PO).
Krawczyk, pierwszy prokurator prowadzący śledztwo dotyczące afery węglowej, miał zeznać, że jego podpis na postanowieniu z marca 2006 r. o wszczęciu śledztwa jest podrobiony. Do podpisania postanowienia przyznał się inny katowicki prokurator Jarosław Wilczyński. Warszawska prokuratura okręgowa badająca m.in. tę sprawę ostatnio po raz kolejny przesłuchała obu prokuratorów i uznała, że między świadkami nie było sprzeczności.
Kolejnych trzech funkcjonariuszy ABW sejmowa komisja planuje przesłuchać w czwartek.
Katowicka prokuratura chciała postawić Blidzie zarzuty w śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej. Blida miała być podejrzana o pośredniczenie w przekazaniu łapówki szefowi Rudzkiej Spółki Węglowej Zbigniewowi B. Pieniądze miały pochodzić od Barbary K., zwanej w prasie "śląską Alexis". W zamian firma "Alexis" miała uzyskać umorzenie odsetek od należności względem RSW. Do tego jednak, jak wykazało śledztwo, nigdy nie doszło.
pap, keb