Prezydencki minister podkreślał na konferencji prasowej, że to prezydent powołuje i odwołuje ambasadorów. Jak zaznaczył, nastąpiło odejście ze strony MSZ od praktyki konsultowania z prezydentem każdego zamiaru nominacji ambasadorskiej. Przypomniał, że tak działo się za rządów AWS, gdy ministrem spraw zagranicznych był Bronisław Geremek. "Tak się w cywilizowanych krajach nie dzieje" - ocenił Kownacki.
Minister mówił, że brakuje kilkunastu podpisów prezydenta pod nominacjami ambasadorskimi, ale tylko czterech ambasadorów czeka w kraju na decyzję w prezydenta. Jego zdaniem, nie można mówić o tym, że np. w Chinach Polska nie ma swojego ambasadora, bo poprzedni nie został jeszcze odwołany.
Kownacki powiedział, że niestety "kluczowe decyzje" rządu podejmują specjaliści od czarnej propagandy.
W piątek szef MSZ Radosław Sikorski powiedział w TVP1, że "nazbierało się trochę niepodpisanych nominacji i postanowień". "Dochodzimy do 100 podpisów brakujących, z tym że to jest po kilka podpisów na placówkę" - mówił minister. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski wyjaśnił w rozmowie z PAP, że minister nie mówił o 100 podpisach brakujących pod nominacjami ambasadorskimi, ale o podpisach, których prezydent nie złożył także m.in. pod listami uwierzytelniającymi dla przyszłych ambasadorów czy też odwołaniami ambasadorów.pap, keb