W czasie obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej Władimir Putin poczynił starania, by złagodzić napięcia wokół roli Związku Radzieckiego w konflikcie sprzed 70 lat. Jednak ten dyplomatyczny gest nie może być traktowany jako sygnał, że Rosja rozpoczęła jakąś fundamentalną refleksję nad swoją stalinowską przeszłością, pisze „Financial Times”.
Według londyńskiego dziennika wtorkowe uroczystości na Westerplatte przebiegły bez „kłopotliwych incydentów". „Nawet to jest pozytywne” – sądzi „Financial Times”, dodając, że „lepiej, by Polacy i Rosjanie rozmawiali ze sobą przez zaciśnięte zęby niż w ogóle”.
„Financial Times" pisze, że Putin mówił wprawdzie o potępieniu paktu Ribbentrop-Mołotow, ale złagodził to następnie sugestią, że układ ten niczym nie różnił się od innych porozumień zachodnich mocarstw z Hitlerem, w tym układu monachijskiego z 1938 roku.
Gazeta ocenia, że Rosja „jest daleka od otwarcia uczciwej debaty na temat Stalina". Choć wielu Rosjan „przyjmuje do wiadomości popełnione przez Stalina błędy i potworne zbrodnie”, to nie akceptują twierdzenia, że był on „zbrodniczym dyktatorem porównywalnym z Hitlerem”. Otoczenie Putina „bezwstydnie wykorzystuje te sentymenty, często przedstawiając krytykę Stalina jako krytykę Rosji” – podkreśla „Financial Times”.
Dziennik podsumowuje, że Rosja potrzebuje „publicznej debaty, w której oceny radzieckiego heroicznego zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami są oddzielone od ocen osobistych dokonań Stalina". Zastrzega, że na otwartość w tej kwestii są niewielkie szanse, zwłaszcza w obliczu nowych przepisów, które „fałszowanie historii” kwalifikują jako przestępstwo kryminalne.
„Financial Times" zaznacza też, że choć Zachód ma niewielki wpływ na postrzeganie historii przez Rosję, to musi zagwarantować, że cierpienia wojenne żołnierzy radzieckich będą lepiej znane w świecie. „Nawet dziś zbyt nieliczni ludzie na Zachodzie zdają sobie sprawę, że najwyższą cenę za pokonanie Hitlera zapłacił Związek Radziecki” – kończy londyński dziennik.
PAP, im
„Financial Times" pisze, że Putin mówił wprawdzie o potępieniu paktu Ribbentrop-Mołotow, ale złagodził to następnie sugestią, że układ ten niczym nie różnił się od innych porozumień zachodnich mocarstw z Hitlerem, w tym układu monachijskiego z 1938 roku.
Gazeta ocenia, że Rosja „jest daleka od otwarcia uczciwej debaty na temat Stalina". Choć wielu Rosjan „przyjmuje do wiadomości popełnione przez Stalina błędy i potworne zbrodnie”, to nie akceptują twierdzenia, że był on „zbrodniczym dyktatorem porównywalnym z Hitlerem”. Otoczenie Putina „bezwstydnie wykorzystuje te sentymenty, często przedstawiając krytykę Stalina jako krytykę Rosji” – podkreśla „Financial Times”.
Dziennik podsumowuje, że Rosja potrzebuje „publicznej debaty, w której oceny radzieckiego heroicznego zwycięstwa nad nazistowskimi Niemcami są oddzielone od ocen osobistych dokonań Stalina". Zastrzega, że na otwartość w tej kwestii są niewielkie szanse, zwłaszcza w obliczu nowych przepisów, które „fałszowanie historii” kwalifikują jako przestępstwo kryminalne.
„Financial Times" zaznacza też, że choć Zachód ma niewielki wpływ na postrzeganie historii przez Rosję, to musi zagwarantować, że cierpienia wojenne żołnierzy radzieckich będą lepiej znane w świecie. „Nawet dziś zbyt nieliczni ludzie na Zachodzie zdają sobie sprawę, że najwyższą cenę za pokonanie Hitlera zapłacił Związek Radziecki” – kończy londyński dziennik.
PAP, im