- Ukoronowaniem działań na rzecz przywrócenia gospodarce pewnej stabilności i zdolności do szybkiego wzrostu, będzie wejście do strefy Euro. Musimy przygotować się do tej zmiany tak, by proces był bezpieczny dla gospodarki i korzystny dla zwykłych ludzi – zapowiadał w expose premier Tusk.
Wbrew swoim zapowiedziom premier postąpił całkowicie odwrotnie. Obiecywane przygotowania do zmiany zastąpiła całkowita improwizacja. 18 września 2008 roku na Forum Ekonomicznym w Krynicy premier nieoczekiwanie stwierdził, że celem Polski jest przyjęcie euro już w 2011 roku. Wypowiedzią tą zaskoczył nie tylko Polaków, ale również… ministra finansów, z którym wcześniej nie konsultował się w tej sprawie. Do dziś nie wiadomo, co kierowało premierem i dlaczego podał właśnie taką datę. Być może był to jeden z tych impulsów, które nakazują premierowi pod wpływem bieżących wydarzeń składanie takich obietnic jak np. wprowadzenie w Polsce chemicznej kastracji pedofilów, z których potem rząd chyłkiem się wycofuje. Może zaś chodziło o to, aby zademonstrować światu, który powoli pogrążał się w kryzysie, że sytuacja gospodarcza Polski jest stabilna. Niezależnie od intencji premiera cała sprawa zakończyła się wielkim zamieszaniem – rząd najpierw skorygował słowa premiera, że nie chodzi o rok 2011, tylko o 2012, a potem okazało się, że wobec rosnącego, w związku z kryzysem, deficytu finansów publicznych realną datą wprowadzenia euro jest… 2014. Dopiero w listopadzie 2009 roku – ponad 12 miesięcy po złożeniu przez premiera deklaracji o terminie przyjęcia euro przez Polskę, wiceminister finansów Ludwik Kotecki poinformował o powołaniu Zespołów Roboczych ds. Przygotowań do Wprowadzenia Euro przez Rzeczpospolitą. Wciąż nie wiadomo też, jak wobec oporów PiS, PO zamierza przeprowadzić nowelizację konstytucji, niezbędną do wprowadzenia europejskiej waluty (ustawa zasadnicza, jako walutę obowiązującą w Polsce, wymienia złotówkę). Trudno doszukać się w tym wszystkim owego zapowiadanego „dobrego przygotowania", które miało poprzedzić przystąpienie do Eurolandu.