"Ujawnienie billingów Schetyny zagraża bezpieczeństwu państwa"

"Ujawnienie billingów Schetyny zagraża bezpieczeństwu państwa"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mirosław Sekuła (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Przewodniczący komisji badającej aferę hazardową Mirosław Sekuła z PO przyznał, że namawiał posłankę PiS Beatę Kempę do wycofania wniosku o ujawnienie billingów byłego wicepremiera Grzegorza Schetyny ponieważ "w tej politycznej bijatyce nie można zapominać o bezpieczeństwie państwa".
- Widziałem już w swojej wyobraźni, jak te billingi poniewierają się w służbach wywiadowczych innych państw i jak są analizowane przez środowiska przestępcze. To zawsze jest obszar wrażliwy dla państwa i nie możemy w tej bijatyce politycznej zapominać o bezpieczeństwie państwa i jego interesie - tłumaczył Sekuła swoje naciski na posłankę Kempę.

"Chcę przepytać Kempę"

Pytany o wykluczenie posłów PiS - Zbigniewa Wassermana i Beaty Kempy z prac komisji - Sekuła stwierdził, że nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia, ponieważ wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Sekuła zapewnił, że decyzji o wykluczeniu posłów PiS nie konsultował z władzami partii. - Była to przykra konieczność proceduralna. Z ekspertyz sejmowych jasno wynika, że jeśli kogoś chce się powołać na świadka, najpierw trzeba go wyłączyć z prac komisji - powiedział Sekuła. - Chcę zapytać posłankę Kempę, czy jej uwagi nie służyły blokowaniu prac nad ustawą hazardową - dodał.

"Tusk? Nie rozmawiam z nim"

Sekuła zapewniał, że kierując komisją nie kontaktuje się z premierem Donaldem Tuskiem, ani szefem klubu PO Grzegorzem Schetyną. - Nie rozmawiałem z nim przez kilkadziesiąt dni. I nie chcę rozmawiać z nim rozmawiać. Szef rządu i szef klubu PO mają być świadkami w komisji hazardowej. Nie zostałem powołany do komisji, żeby kreować czyjś wizerunek. Tylko po to, żeby maksymalnie szybko dojść do prawdy i wyjaśnić patologie związane z ustawami hazardowymi. Staram się, żeby ten proces był jawny - stwierdził. Sekuła dodał, że jest gotów zapłacić za pracę w komisji utratą politycznych przyjaciół. - Nie martwię się, że ktoś mnie przestanie lubić. Jestem przygotowany na to, że w takiej pracy traci się przyjaciół - podkreślił.

PAP, arb