Jerzy Sosnowski, szef "trójkowego" związku zawodowego, mówi w rozmowie z Wprost 24 o ewentualnym strajku w rozgłośni i sposobie rozwiązania konfliktu z dyrektorem Jackiem Sobalą.
Wprost24: Oflagowanie w radiu to mało skuteczny sposób protestu. Flag nie widać. Czy w takim razie Trójka zamilknie?
Jerzy Sosnowski: Media podchwyciły hasło strajku, bo to jest chwytliwe słowo. Wiemy jak to działa, przecież my też jesteśmy częścią mediów. Ale proszę mi wierzyć, nie szykujemy styropianu. Działamy zgodnie z Ustawą o Rozwiązywaniu Sporów Zbiorowych. Do strajku, jeśli miałoby do niego w ogóle dojść, jeszcze długa droga. Ani załoga ani, mam nadzieję, Zarząd Polskiego Radia tego sobie nie życzą.
Doszliście jednak do ściany. Już nie chcecie rozmawiać z dyrektorem Sobalą.
Tak i dlatego teraz chcemy spotkania z Zarządem Polskiego Radia. Prosimy o podjęcie rozmów do 8 marca. Najkrótszy przewidziany prawem termin to 3 dni. Podaliśmy dłuższy, bo choć nie warto przedłużać obecnego stanu, to nie chcemy sprawiać wrażenia, że nie szanujemy osób z którymi będziemy mam nadzieję negocjować. Jeszcze nikt się nie odezwał, ale spokojnie czekamy.
Co pan sądzi o postawie Wojciecha Manna. Najpierw mówi, że nie widzi siebie w takiej Trójce, a po rozmowie z dyr. Sobalą jest to już tylko "sprzeczka w rodzinie"?
Wojciech Mann w wywiadzie dla Newsweeka powiedział dokładnie to, co my wszyscy myślimy. Nie ma między nami żadnej różnicy zdań. I proszę pamiętać, że w wywiadzie użył twierdzenia warunkowego: "Jeśli tak dalej pójdzie, to nie widzę się w Trójce". Rozstanie z Trójką dla każdego byłoby bardzo bolesne, choć może w jakimś sensie i wygodniejsze. Ale trwamy tu mimo wszystkich przeciwności, bo jesteśmy z tym wyjątkowym miejscem uczuciowo związani.
A nie ma pan wrażenia, że tą polityczną walką robi się krzywdę muzycznej części Trójki? Przecież ci ludzie są jak najdalej od polityki.
Przecież oni też świadomie zapisali się do związku. Zespół zdecydowanie jest całością. Zresztą to Artur Orzech stracił godzinę programu na rzecz nowej audycji publicystycznej. Przed skutkami konfliktu nie ma się gdzie ukryć i zresztą jak dotąd nikt takiej kryjówki nie szuka.
Jerzy Sosnowski: Media podchwyciły hasło strajku, bo to jest chwytliwe słowo. Wiemy jak to działa, przecież my też jesteśmy częścią mediów. Ale proszę mi wierzyć, nie szykujemy styropianu. Działamy zgodnie z Ustawą o Rozwiązywaniu Sporów Zbiorowych. Do strajku, jeśli miałoby do niego w ogóle dojść, jeszcze długa droga. Ani załoga ani, mam nadzieję, Zarząd Polskiego Radia tego sobie nie życzą.
Doszliście jednak do ściany. Już nie chcecie rozmawiać z dyrektorem Sobalą.
Tak i dlatego teraz chcemy spotkania z Zarządem Polskiego Radia. Prosimy o podjęcie rozmów do 8 marca. Najkrótszy przewidziany prawem termin to 3 dni. Podaliśmy dłuższy, bo choć nie warto przedłużać obecnego stanu, to nie chcemy sprawiać wrażenia, że nie szanujemy osób z którymi będziemy mam nadzieję negocjować. Jeszcze nikt się nie odezwał, ale spokojnie czekamy.
Co pan sądzi o postawie Wojciecha Manna. Najpierw mówi, że nie widzi siebie w takiej Trójce, a po rozmowie z dyr. Sobalą jest to już tylko "sprzeczka w rodzinie"?
Wojciech Mann w wywiadzie dla Newsweeka powiedział dokładnie to, co my wszyscy myślimy. Nie ma między nami żadnej różnicy zdań. I proszę pamiętać, że w wywiadzie użył twierdzenia warunkowego: "Jeśli tak dalej pójdzie, to nie widzę się w Trójce". Rozstanie z Trójką dla każdego byłoby bardzo bolesne, choć może w jakimś sensie i wygodniejsze. Ale trwamy tu mimo wszystkich przeciwności, bo jesteśmy z tym wyjątkowym miejscem uczuciowo związani.
A nie ma pan wrażenia, że tą polityczną walką robi się krzywdę muzycznej części Trójki? Przecież ci ludzie są jak najdalej od polityki.
Przecież oni też świadomie zapisali się do związku. Zespół zdecydowanie jest całością. Zresztą to Artur Orzech stracił godzinę programu na rzecz nowej audycji publicystycznej. Przed skutkami konfliktu nie ma się gdzie ukryć i zresztą jak dotąd nikt takiej kryjówki nie szuka.
* Jerzy Sosnowski - szef "trójkowego" związku zawodowego, odsunięty od anteny przez dyrektora Jacka Sobalę za publiczne krytykowanie jego decyzji. Prowadził Trójkowy Znak Jakości i Klub Trójki.