Skład nowego rządu na Ukrainie zasilili twardogłowi rodem z Doniecka i Krymu, z których większość pełniła wysokie funkcje za kadencji prezydenta Leonida Kuczmy. Kontrowersyjny rząd pod kierunkiem Nikołaja Azarowa to autorski pomysł nowego prezydenta. Sformowano go, naginając konstytucję.
Ukraińskie prawo nakazuje tworzenie koalicji z parlamentarnych frakcji, a w tym przypadku dla uzyskania potrzebnej większości posłużono się głosami oddzielnych deputowanych, co pachnie nieczystą grą w przekupstwo.
Przed sformowaniem nowej koalicji w kuluarach ukraińskiego parlamentu aż huczało od spekulacji. Wiele nadziei pokładano w negocjacjach niebieskich z partią Wiktora Juszczenki, Naszą Ukrainą. Jednak, jak poinformował mnie jeden z deputowanych, dobrze rokujące rozmowy nieoczekiwanie zerwał sam Wiktor Janukowycz. Ostatecznie Partia Regionów weszła w sojusz z komunistami i Blokiem Litwina, utwierdzając stare niebiesko – pomarańczowe podziały.
Nikołaj Azarow krótko pełnił obowiązki premiera po wygranej Wiktora Juszczenki w 2004 r., przed powołaniem rządu Julii Tymoszenko. Urodzony w Rosji, po studiach w Moskwie polityk uważany jest za radzieckiego technokratę. Takie też sprawia wrażenie. Nowy premier przewodzi prorosyjskiej grupie w Partii Regionów.
Skład nowego rządu wywołuje na Ukrainie duże kontrowersje. Jako pierwsi zaprotestowali studenci. Żakom nie spodobał się minister edukacji, Dmitrij Tabaczkin, znany z prorosyjskich poglądów. To właśnie on obstawał w cieszącym się dużą popularnością telewizyjnym show „Wielcy Ukraińcy" za władcą Rusi Kijowskiej, Jarosławem Mądrym, symbolem wspólnej, ukraińsko – rosyjskiej historii i zwalczał kandydaturę Stepana Bandery (emitowany w 2008 r. program na licencji BBC zakończył się głośnym skandalem: w sms-owym głosowaniu pierwsze miejsce nieoczekiwanie zajął średniowieczny książę, a twórca UPA spadł na trzecią pozycję, w czym co niektórzy ukraińscy politycy widzieli matactwa kremlowskich służb specjalnych).
Jednym z wiceministrów nowego rządu został Borys Kołesnikow. Pochodzący z Doniecka polityk, uważany jest za prawą rękę najbogatszego Ukraińca, Rinata Achmentowa, po zwycięstwie pomarańczowej rewolucji trafił na trzy miesiące do aresztu, oskarżony o szantaż i wymuszenia.
To nie koniec kontrowersji. Wątpliwości budzi również nowy minister spraw wewnętrznych, Anatolij Mohylow, były szef MSW w Republice Autonomicznej Krymu i kierownik tamtejszego sztabu wyborczego Janukowycza. Krym, zamieszkały w większości przez Rosjan, słynie z promoskiewskich sympatii, a władza lokalna z radzieckiego sposobu sprawowania rządów, który z demokracją ma niewiele wspólnego.
Wiktor Janukowycz od pierwszych dni swojej kadencji zdawał się robić wiele, aby przekonać niedowiarków o europejskim kursie swojej polityki. Powołanie koalicji twardogłowych przeczy tym staraniom, choć prozachodni politycy z otoczenia nowego prezydenta przekonują, żeby nie dawać wiary pozorom.
Najprawdopodobniej chodzi o gaz. Tak duża doza prorosyjskich polityków w rządzie sprzyjać ma zapewne obniżeniu cen na surowce z Federacji, tak niezbędnych dla kulejącej ukraińskiej gospodarki. Nowy rząd już pochwaliła rosyjska telewizja oficjalna.
Rząd Azarowa może być projektem krótkoczasowym, do momentu podpisania nowej umowy z Gazpromem. Chyba, że Moskwa nie da się nabrać. Tam przecież też nie brakuje Wielkich Strategów.
Przed sformowaniem nowej koalicji w kuluarach ukraińskiego parlamentu aż huczało od spekulacji. Wiele nadziei pokładano w negocjacjach niebieskich z partią Wiktora Juszczenki, Naszą Ukrainą. Jednak, jak poinformował mnie jeden z deputowanych, dobrze rokujące rozmowy nieoczekiwanie zerwał sam Wiktor Janukowycz. Ostatecznie Partia Regionów weszła w sojusz z komunistami i Blokiem Litwina, utwierdzając stare niebiesko – pomarańczowe podziały.
Nikołaj Azarow krótko pełnił obowiązki premiera po wygranej Wiktora Juszczenki w 2004 r., przed powołaniem rządu Julii Tymoszenko. Urodzony w Rosji, po studiach w Moskwie polityk uważany jest za radzieckiego technokratę. Takie też sprawia wrażenie. Nowy premier przewodzi prorosyjskiej grupie w Partii Regionów.
Skład nowego rządu wywołuje na Ukrainie duże kontrowersje. Jako pierwsi zaprotestowali studenci. Żakom nie spodobał się minister edukacji, Dmitrij Tabaczkin, znany z prorosyjskich poglądów. To właśnie on obstawał w cieszącym się dużą popularnością telewizyjnym show „Wielcy Ukraińcy" za władcą Rusi Kijowskiej, Jarosławem Mądrym, symbolem wspólnej, ukraińsko – rosyjskiej historii i zwalczał kandydaturę Stepana Bandery (emitowany w 2008 r. program na licencji BBC zakończył się głośnym skandalem: w sms-owym głosowaniu pierwsze miejsce nieoczekiwanie zajął średniowieczny książę, a twórca UPA spadł na trzecią pozycję, w czym co niektórzy ukraińscy politycy widzieli matactwa kremlowskich służb specjalnych).
Jednym z wiceministrów nowego rządu został Borys Kołesnikow. Pochodzący z Doniecka polityk, uważany jest za prawą rękę najbogatszego Ukraińca, Rinata Achmentowa, po zwycięstwie pomarańczowej rewolucji trafił na trzy miesiące do aresztu, oskarżony o szantaż i wymuszenia.
To nie koniec kontrowersji. Wątpliwości budzi również nowy minister spraw wewnętrznych, Anatolij Mohylow, były szef MSW w Republice Autonomicznej Krymu i kierownik tamtejszego sztabu wyborczego Janukowycza. Krym, zamieszkały w większości przez Rosjan, słynie z promoskiewskich sympatii, a władza lokalna z radzieckiego sposobu sprawowania rządów, który z demokracją ma niewiele wspólnego.
Wiktor Janukowycz od pierwszych dni swojej kadencji zdawał się robić wiele, aby przekonać niedowiarków o europejskim kursie swojej polityki. Powołanie koalicji twardogłowych przeczy tym staraniom, choć prozachodni politycy z otoczenia nowego prezydenta przekonują, żeby nie dawać wiary pozorom.
Najprawdopodobniej chodzi o gaz. Tak duża doza prorosyjskich polityków w rządzie sprzyjać ma zapewne obniżeniu cen na surowce z Federacji, tak niezbędnych dla kulejącej ukraińskiej gospodarki. Nowy rząd już pochwaliła rosyjska telewizja oficjalna.
Rząd Azarowa może być projektem krótkoczasowym, do momentu podpisania nowej umowy z Gazpromem. Chyba, że Moskwa nie da się nabrać. Tam przecież też nie brakuje Wielkich Strategów.