„Szok i płacz”. Z Katynia specjalnie dla Wprost.pl

„Szok i płacz”. Z Katynia specjalnie dla Wprost.pl

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Reuters 
Samolot przechylony w lewo, zahaczył najpierw o drzewa, a następnie o ziemię. Potem w nią uderzył i wybuchł – relacjonuje specjalnie dla Wprost.pl Jarosław Olechowski, dziennikarz, który jest na miejscu tragedii. Reakcją ludzi na miejscu jest szok, płacz i niedowierzanie – mówi Jerzy Kubrak, publicysta „Faktu”.
Jeszcze rano część dziennikarzy miała informację, że do Katynia polecą samolotem prezydenckim. Ze względu jednak na rozmiar oficjalnej delegacji, polecieli wcześniej samolotem JAK-40.  - Dwie godziny przed katastrofą przybyliśmy do Smoleńska razem z dziennikarzami innych gazet i stacji. Choć nad lotniskiem była już mgła, wylądowaliśmy bez problemów – relacjonuje specjalnie dla Wprost.pl reporter „Faktu" Jerzy Kubrak.

- Od razu pojechałem na lotnisko w Smoleńsku – relacjonuje Jarosław Olechowski, dziennikarz TVP Info. - Rosjanie jednak nikogo nie wpuszczali na miejsce tragedii. Służby z kałasznikowami otoczyły całe lotnisko. Wszystko zostało ogrodzone. Według naocznych świadków samolot przed lądowaniem leciał bardzo nisko, przechylony w lewo, zahaczył najpierw o drzewa, a potem o ziemię, potem w nią uderzył i wybuchł – mówi dziennikarz.

Olechowski znalazł się kilkaset metrów od lotniska. - Widać było rów w ziemi i wrak. Z boku leżał oderwany silnik. Milicjanci, z którymi nieoficjalnie rozmawiałem, twierdzili, że samolot podchodził do lądowania cztery razy, a wieża kontrolna zalecała lądowanie w Mińsku białoruskim ze względu na trudne warunki na lotnisku w Smoleńsku – opowiada.

Większość dziennikarzy o tragedii dowiedziała się w Katyniu. - Kiedy dotarła wiadomość o tragedii, byłem w Lesie Katyńskim. Właśnie rozmawiałem z panią, której ojciec zginął w Katyniu. Nagle wokół zaczęło się poruszenie. Zamieszanie – opowiada Kubrak. - Zaczęły dzwonić telefony, przychodzić sms’y z informacją, że samolot, którym leciał prezydent, się rozbił. Że spadł, zapalił się, a służby ratownicze usiłują wyciągnąć ciała. Na miejscu trwały właśnie modlitwy za polskich oficerów, które od razu zamieniły się w modlitwy za ofiary katastrofy. Wtedy przyjechał prezydencki minister Jacek Sasin i przekazał zebranym ludziom informację o tragedii. Reakcją było niedowierzanie. Szok. Niektórzy zaczęli płakać. Do mnie dzwoniła rodzina, dowiedzieć się, czy żyję – mówi Kubrak. Jarosław Olechowski z TVP twierdzi, że tragedią wstrząśnięci są Rosjanie. - Ktoś z Kancelarii Prezydenta zaczął płakać. Po katastrofie do naszej ekipy podszedł Rosjanin i przeprosił, że ta tragedia wydarzyła się na rosyjskiej ziemi. Wraz ze znajomymi przekazali nam znicz i kwiaty do położenia pod bramą lotniska, bo jako dziennikarze mogliśmy tam podejść – mówi Olechowski.

Daria Dziewiecka

Inni  przywódcy państw, którzy zginęli w katastrofach lotniczych:

1936. Avril Lindman – szwedzki premier, zginął gdy Douglas DC-2 startował w Londynie

1943. Władysław Sikorski – polski premier, Liberator którym leciał, zaraz po starcie z Gibraltaru runął do Morza Śródziemnego

1961. Dag Hammarskjold – sekretarz generalny Organizacji Narodów  Zjednoczonych. Douglas DC-2  rozbił się w dżungli w Zambii.

1966. Abdul Salam Rif – prezydent Iraku, podczas burzy w katastrofie helikoptera.

1977. Dzemal Bijedic – premier Jugosławii, samolot, którym leciał rozbił się w górach w śnieżycy.

1981. Jamie Roldos Aguilera – prezydent Ekwadoru

1981. Gen. Omar Torrijos – wojskowy przywódca Panamy. Panamski Air Force rozbił się wtedy w podejrzanych okolicznościach

1986. Samora Machel – prezydent Mozambiku. Zginął w katastrofie Tupolewa.

1988. Gen. Muhammad Zia Ul-Haq – prezydent Pakistanu. Air Force Lockheed C-130B rozbił się tuż po starcie

1994. Juvenal Habyarimana i Cyprien Ntaryamira – prezydenci Rwandy i Burundi. Ich samolot został zestrzelony. Przyspieszyło to wybuch wojny w Rwandzie.

2004. Boris Trajkovski – prezydent Macedonii. Samolot rozbił się w trakcie lądowania przy kiepskiej pogodzie.

2005. John Garang – wiceprezydent Sudanu. Zginął w katastrofie helikoptera, przyczyną były złe warunki pogodowe.

Oprac. Daria Dziewięcka