"Odchodzimy" - takie słowo sugerujące rezygnację z próby lądowania padło z ust drugiego pilota prezydenckiego Tu-154M w momencie, gdy samolot znajdował się ok. 80 metrów nad ziemią. Mimo to prezydencka maszyna wciąż zniżała lot - twierdzi TVN24 powołując się na zapisy z czarnych skrzynek. Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich ocenił wcześniej w rozmowie radiowej, że piloci świadomie schodzili poniżej bezpiecznego pułapu i w pewnym momencie znaleźli się na wysokości 20 metrów z czego zdawali sobie sprawę.
Dlaczego mimo komendy "odchodzimy" maszyna wciąż opadała? Nie wiadomo. Już po tej komendzie słychać jak druga osoba - obserwująca wysokościomierz, podaje kolejne wysokości. Zaraz potem włącza się system TAWS ostrzegający przed zderzeniem z ziemią. Sygnał "pull-up" (do góry) wyraźnie słychać na nagraniu zarejestrowanym przez czarną skrzynkę.
W poniedziałek Rosja przekaże Polsce kopie danych z rejestratorów pokładowych polskiego samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Odbierze je minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. Premier Donald Tusk obiecał, że odebrane z Moskwy materiały zostaną „natychmiast" ujawnione.
TVN24, arb
W poniedziałek Rosja przekaże Polsce kopie danych z rejestratorów pokładowych polskiego samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Odbierze je minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller. Premier Donald Tusk obiecał, że odebrane z Moskwy materiały zostaną „natychmiast" ujawnione.
TVN24, arb