Tu-154 leciał bez danych lotniska

Tu-154 leciał bez danych lotniska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wprost 
Polscy piloci Tu-154 dwukrotnie prosili Rosjan o udostępnienie danych dotyczących lotniska w Smoleńsku, ale nie dostali odpowiedzi – wynika z ustaleń „Wprost”. – To kolejny dowód świadczący o tym, że te loty pod względem bezpieczeństwa były przygotowane jak wyprawa na grzyby a nie wizyty prezydenta, premiera i dowódców wojskowych – komentuje poseł Polski Plus Jerzy Polaczek.
Kilka dni temu „Rzeczpospolita" podała, że polscy piloci, przygotowując się do lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia, wystąpili do Rosjan o wyznaczenie tzw. lidera czyli nawigatora naprowadzania. Wobec braku potwierdzenia 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego zdecydował się wysłać załogę bez lidera.

W tym samym piśmie (clarisa z 18 marca 2010 r.), w którym proszono o lidera, polscy lotnicy wystąpili też do Rosjan o aktualną dokumentację lotniskową – karty podejścia, schematy lotniska i łączności. W sprawie tych danych 36. SPLT zachował się inaczej niż w przypadku lidera. Z ustaleń „Wprost" wynika bowiem, że prośba o dokumentację została ponowiona. „Odpowiednią prośbę do Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego SZ RP przekazano ponownie 31 marca 2010 roku. Szefostwo przekazało ją do Ambasady w Moskwie. Oficjalnej odpowiedzi ze strony rosyjskiej nie otrzymaliśmy” – czytamy w odpowiedziach nadesłanych „Wprost” przez rzecznika prasowego Dowództwa Sił Powietrznych ppłk. Roberta Kupracza. MSZ nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące tych danych.

- W przypadku wylotu na lotnisko niekomunikacyjne brak tych dokumentów może stanowić nawet podstawę do niewykonania operacji – twierdzi w rozmowie z „Wprost" Jerzy Polaczek, poseł Polski Plus i były minister transportu. – 36. SPLT, podejmując decyzję o wylocie, popełnił błąd. To była gra ryzykiem – dodaje.