W odniesieniu do Palikota oświadczył także: - Mamy do czynienia z degradacją polskiego życia publicznego, której winien jest obecny prezydent, obecny premier i wielu innych czołowych polityków, bo oni wymogli znieść tego pana z ciągu paru sekund. Albo nie mogą, bo są w jakiś sposób uzależnieni albo to akceptują. Niezależnie od tego, która z wersji jest prawdziwa jest to wielki skandal i o tym skandalu będziemy mówić. Prezes PiS podkreślił, że "polityka powinna się odbywać na poziomie ludzi kulturalnych, a nie lumpenproletariatu". Pytany o zmianę języka w porównaniu do tego, jakim się posługiwał w kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckiego, stwierdził, że język ten jest adekwatny do rzeczywistości.
"Komorowski został prezydentem, bo Lech Kaczyński zginął w Smoleńsku"
Prezes PiS dodał, że inną przesłanką jego nieobecności w Sejmie podczas piątkowych uroczystości były wypowiedzi Bronisława Komorowskiego o Lechu Kaczyńskim. - Pan Komorowski przywitał wybór Lecha Kaczyńskiego na prezydenta Rzeczypospolitej słowami "szkoda Polski". Pan Komorowski mówił później "jaka wizyta, taki zamach, z 30 metrów to ślepy snajper by nie trafił" - przypominał Jarosław Kaczyński.
Kaczyński mówił też, że zaprzysiężenie Komorowskiego było "wynikiem śmierci jego brata, bratowej, wielu przyjaciół", dlatego - jego zdaniem - trudno mówić o "święcie demokracji". Prezes PiS ocenił też, że pytanie go o przyczynę nieobecności na zaprzysiężeniu było niestosowne. Mówił, że są też sprawy dalej idące np. wypowiedź, że "prezydent gdzieś poleci i może będzie po wszystkim". Jego zdaniem powinna ona być przedmiotem działań śledczych. - Mam nadzieję, że będzie, jeśli nie teraz, to kiedyś - podkreślił.Zostawcie krzyż
Kaczyński odnosił się też do kontrowersji związanych z krzyżem, który stoi przed Pałacem Prezydenckim. Jak mówił, nie przychodziło mu nawet do głowy, że pierwszą decyzją Komorowskiego po wyborach prezydenckich będzie kwestia usunięcia tego krzyża. Jego zdaniem, gdyby zostało to zapowiedziane w kampanii obecny prezydent przegrałby wybory. Podkreślił, że rozwiązania, "które mają prowadzić do naruszenia godności tych, którzy byli uczestnikami wielkiej żałoby narodowej" nie są kompromisem, a awanturą. Jego zdaniem taka awantura jest przygotowywana. Zapowiedział jednak, że jego ugrupowanie będzie interweniować u odpowiednich władz, by się temu przeciwstawiły.
Prezes PiS oświadczył, że "z dotychczasowych dokonań Komorowskiego nie wyciąga optymistycznych wniosków" w sprawie współpracy jego ugrupowania z prezydentem. W tym kontekście nazwał głowę państwa "przyjacielem Wojskowych Służb Informacyjnych". - Dochodzą do nas informacje o pracach w BBN, które dotyczą odtworzenia tej instytucji - stwierdził.
PO: Kaczyński zdjął maskę
Wiceszef PO Waldy Dzikowski komentując słowa prezesa PiS ocenił, że Jarosław Kaczyński zdjął maskę, którą założył na potrzeby kampanii prezydenckiej. - Myślę, że zdawaliśmy sobie sprawę, że Jarosław Kaczyński nie zmienił się i nie chciał skończyć "wojny polsko-polskiej" i połączyć Polaków" - powiedział Dzikowski. Jego zdaniem Kaczyński powinien przestać używać języka konfrontacji. Ocenił, że prezes PiS obraża Polaków mówiąc, że zaprzysiężenie i prezydentura Komorowskiego jest konsekwencją śmierci Lecha Kaczyńskiego. - To jest nieprzyzwoite, nieuczciwe i obrażające nas wszystkich bez względu na to, kto na kogo głosował - oświadczył Dzikowski.
PAP, arb