Od innych domów w tej okolicy świątynia różni się tym, że przy wejściu znajdują się dwa miniaturowe minarety ozdobione półksiężycami. W tygodniu przychodzi tam około setki ludzi, ale w piątki modli się nawet kilkuset wiernych. Ledwie się mieszczą w sali wielkości dużego salonu.
– Gdyby historia potoczyła się inaczej – mówią muzułmanie – mielibyśmy świątynię blisko centrum stolicy. Przed wojną dostaliśmy tam od Piłsudskiego ziemię za zasługi dla ojczyzny. Grzegorz Bohdanowicz z Muzułmańskiego Związku Religijnego je wymienia: Tatarzy walczyli pod Grunwaldem, odegrali istotną rolę w Bitwie Warszawskiej 1920 r. Otrzymana w międzywojniu działka mieściła się przy nieistniejącej już ulicy Mekki i Medyny na Ochocie, w okolicach Ministerstwa Środowiska. Aby postawić na niej meczet, wierni z całego kraju zbierali datki. Zanim udało się zgromadzić fundusze, wybuchła wojna. Pieniądze muzułmanie przekazali na obronność kraju. A po wojnie nikt o meczecie nie myślał, bo władze stolicy miały inne plany co do należącej do muzułmanów ziemi. Powstał tam skwer, a Muzułmański Związek Wyznaniowy został bez ziemi i bez pieniędzy. Za to z poczuciem, że Polacy muzułmanie spełnili swój patriotyczny obowiązek.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.