Obrona Polski przed polskim rządem

Obrona Polski przed polskim rządem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Lis, fot. Whitesmoke Studio
Mam dwie dobre wiadomości dla Jarosława Kaczyńskiego. Z tym że jedna jest dla niego odrobinkę dobra, a druga wspaniała. Ta pierwsza – w dość ważnej sprawie zgadzam się z Jarosławem Kaczyńskim. Ta druga – w szalenie ważnej sprawie zgadza się z nim Unia Europejska.
Najpierw ta odrobinkę dobra. Pan prezes powiedział ostatnio, że chce, by „Polska była nasza", nie chce natomiast, by „Polską rządzili źli ludzie". W obu punktach jest między mną a panem prezesem absolutna zgoda. Nawet jeśli nie do końca to samo mamy na myśli. Więcej, nawet jeśli mamy na myśli coś zupełnie innego.

A teraz informacja naprawdę istotna. Oto „International Herald Tribune", jedna z najbardziej prestiżowych gazet w Europie, artykułowi na pierwszej stronie dała właśnie tytuł „Unia Europejska blokuje porozumienie między Polską a Rosją". To nie jest tytuł jakiejś notateczki, ale tytuł jednego z trzech największych tekstów na pierwszej kolumnie. Obok jest artykuł o zagrożeniu terrorystycznymw Hamburgu, a kawałek dalej – tekst o wojnie walutowej między Ameryką a Chinami. Wspominam o tym gazetowym kontekście, by uświadomić Państwu, że materiał o Polsce jest rzeczywiście bardzo serio.

I co pisze nam „IHT"? Otóż pisze, że zdaniem Unii Europejskiej polski rząd wynegocjował z Rosją umowę gazową, na której stracą i Unia, i Polska. Najkrócej rzecz ujmując, gazeta pisze o tym, że Unia broni Polski przed Rosją i przed polskim rządem. Zdaniem Unii umowa gazowa w zupełnie nonsensowny sposób związałaby Polskę z Rosją, i to na ponad ćwierćwiecze. Co równie złe, uderzałaby w dywersyfikację źródeł energii – i Polski, i całej Unii. Na domiar złego utrudniłaby firmom energetycznym z unijnych państw przełamanie rosyjskiej blokady, której celem jest odcięcie ich od rosyjskich kanałów przesyłowych, mówiąc najprościej – od rur.

Przypomnijmy tu tylko, że gdy w 2006 r. Rosja odcięła nagle Ukrainie dopływ gazu, to Polska krzyczała, że to zamach na niepodległą Ukrainę. Domagaliśmy się wtedy od Unii energetycznej akcji pokazującej energetyczną solidarności Unii i polityczną solidarność Unii z Ukrainą. Piszę „domagaliśmy", bo czynili tak i prezydent, i rząd, i opozycja. Pytanie: cóż takiego się stało, że cele ważne wtedy dziś nie są już ważne? Cóż takiego się stało, że tak jak wtedy my musieliśmy wzywać Unię do pokazania solidarności energetycznej, tak teraz Unia musi do tego samego wzywać Polskę? Co się takiego stało, że mieliśmy powody, by zarzucać Unii egoizm, a teraz to ona ma powody, by zarzucać nam nie tylko egoizm, ale i działanie wbrew własnym interesom? To są naprawdę ważne pytania, może nie tak ważne jak lokalizacja krzyża czy pomnika ofiar smoleńskiej katastrofy, ze szczególnym uwzględnieniem jednej z nich, ale jednak ważne.

To ostatnie mogli Państwo odebrać jako przytyk do Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli tak, to słusznie Państwo odebrali. Bo lider PiS mówił o tej sprawie w Sejmie, ale mówił spokojnie. Nieskończenie spokojniej, niż mówi o sprawach okołosmoleńskich. Ktoś cyniczny mógłby powiedzieć, że mówił tak, bo polemizował z prezesem Pawlakiem, więc za ostro mówić nie mógł, bo musi być ktoś, z kim PiS mogłoby stworzyć ewentualną koalicję. To tyle o Kaczyńskim, bo nie chcę wekslować kluczowych pytań do rządu i uzasadnionej krytyki rządu w stronę krytyki PiS.

Od wicepremiera Pawlaka poważnej odpowiedzi nie oczekuję, ale od premiera Tuska – owszem. Unijni eksperci stawiają wynegocjowanej przez jego rząd umowie, a więc jego rządowi, poważne zarzuty. Idą zresztą dalej. Mówią, że ta umowa unicestwiłaby sens budowy gazoportu nad Bałtykiem i przekreślałaby nasze może odległe, ale wcale nie nierealne nadzieje, że gaz łupkowy za jakąś dekadę zacznie nas energetycznie uniezależniać od Rosji. Oczekiwałbym od szefa rządu, że się do tych argumentów odniesie.

Prezydentowi Kaczyńskiemu i premierowi Kaczyńskiemu trzeba oddać, że często zupełnie bez sensu skłócali nas i z Rosją, i z Niemcami. Obecny rząd rzeczywiście zabiega o dobre relacje z oboma krajami. W sprawie stosunków z Rosją trzeba jednak zadać ważne pytania. Czy owe dobre relacje są celem samym w sobie, czy środkiem do celu? Jeśli środkiem – to do jakiego celu? Czy zła umowa gazowa to cena za dobre relacje z Rosją? Naprawdę trzeba ją płacić? Warto? Kto jest odpowiedzialny za wynegocjowanie tego potworka? Pawlak? Jaką za to poniesie odpowiedzialność? Podkreślam, ja nie zarzucam rządowi, że zarządza kondominium i prowadzi wobec dużych sąsiadów politykę uległości, serwilizmu i lokajstwa. Ja jedynie domagam się odpowiedzi, z których – mam nadzieję – jednoznacznie będzie wynikało, że podobne zarzuty są pozbawione sensu.

Oczywiście jest miło, że Unia bierze nas w obronę. Budzi wszelako moje wątpliwości i obawy sytuacja, gdy broni nas ona przed naszym rządem.