To były plusy pracy w korporacji. A teraz minusy – praca zazwyczaj do godziny 20, ponad 50 dni niewykorzystanego urlopu, a nadgodzin nawet sam nie liczył.
– Odczuwałem satysfakcję do chwili, gdy odkryłem, że cała moja kreatywna praca nie ma sensu. O kilkuprocentowych wzrostach sprzedaży, o które tak się biłem, nie decydowały ani moje pomysły na skuteczne kampanie reklamowe, ani innowacyjne akcje sprzedażowe, tylko liczba głupkowatych reklam, którymi bombardowani byli ludzie oglądający telewizję – zwierzał się znajomym.
Powoli zatruwał się tymi myślami. Rozpoczął biurową wojnę z prezesem polskiego oddziału, który wiele akcji marketingowych zlecał firmom swoich kumpli, dostając w zamian „prowizję". Pod dwóch latach był gotowy rzucić papierami. Nie zrobił tego, bo nie zdążył. Umarł na zawał w dniu, w którym zamierzał złożyć wypowiedzenie. Do dziś na stronach portali dla karierowiczów Golden Line oraz LinkedIn wisi jego życiorys.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.