SLD spokojne po odejściu Arłukowicza

SLD spokojne po odejściu Arłukowicza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Kalita (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Rzecznik SLD Tomasz Kalita uważa, że Bartosz Arłukowicz decydując się na współpracę z PO "zamienił ciężką pracę przy odbudowie lewicy na limuzynę rządową". Jak dodał, politycy Sojuszu przyjęli decyzję Arłukowicza ze spokojem.
Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że Arłukowicz będzie sekretarzem stanu w kancelarii premiera i pełnomocnikiem ds. osób wykluczonych. Być może wystartuje też z list PO w jesiennych wyborach parlamentarnych. Sam Arłukowicz zapowiedział, że zamierza złożyć rezygnację z członkostwa w klubie Sojuszu.

Tusk zabrał Arłukowicza Sojuszowi

"Tonący Tusk chwyta się Arłukowicza, ale się poharata"

Żelichowski: Arłukowicz miał problemy w SLD

"Arłukowicz sprzedał się zbyt tanio"

Kalita przekonywał w rozmowie z dziennikarzami, że politycy Sojuszu przyjęli decyzję swego dotychczasowego klubowego kolegi ze spokojem. Przyznał jednocześnie, że mieli sygnały o rozmowach Arłukowicza z PO. Według Kality, Arłukowicz dostał od SLD propozycję startu w  jesiennych wyborach do Sejmu "przynajmniej z dwóch czołowych miejsc w  Polsce, z których mógł wystartować i odnieść sukces".

"Nie mógł doczekać się limuzyny"

- Bartosz Arłukowicz najwyraźniej nie mógł doczekać się jesieni, kiedy to SLD będzie tworzył rząd i już teraz zdecydował się być ministrem w  rządzie PO - ocenił Kalita. Podkreślił, że decyzja klubowego kolegi dziwi go o tyle, że ten "zawsze deklarował swój krytyczny stosunek do rządów PO". - Był bardzo krytyczny wobec tej partii jako partii prawicowej, konserwatywnej. Deklarował się jako człowiek nowej, postępowej lewicy. Wielokrotnie wytykał PO choćby brak refundacji metody in vitro ze  środków budżetowych, jak również wiele wiele innych postępowych projektów, które pod rządami tej konserwatywnej partii w Polsce nie są realizowane - mówił Kalita.

Jak dodał, dziwi go również, iż Arłukowicz "zdecydował zamienić się ciężką pracę przy odbudowywaniu polskiej lewicy, zbierania podpisów dla  niej, na limuzynę rządową". - Mamy jednak nadzieję i to będzie ta cena, którą warto zapłacić, że  Bartosz Ałukowicz sprawi, iż w końcu PO zdecyduje się poprzeć projekt SLD o refundacji metody in vitro ze środków budżetowych. Jeżeli to  będzie ta cena - poparcie dla metody in vitro, to jesteśmy, jako SLD, tę  cenę w stanie zapłacić - zaznaczył rzecznik SLD.

Gdzie słoń, gdzie mucha

Kalita pytany, czy Sojusz nie obawia się ewentualnego pojedynku wyborczego do Sejmu w Szczecinie: Arłukowicz - szef SLD Grzegorz Napieralski powiedział: "nie ma co porównywać słonia do muchy". - W tym przypadku mamy Grzegorza Napieralskiego, który otrzymał blisko 2,5 miliona głosów w wyborach prezydenckich, jest drugim pod względem zaufania w rankingach popularności politykiem w Polsce i Bartosza Arłukowicza, który w tych rankingach w ogóle nie występuje - stwierdził polityk SLD.

zew, PAP