Zdaniem Rafalskiej zdjęcie billboardu to przykład cenzury. - Słowa na billboardzie nikogo nie obrażały. Wygląda na to, że PO nie jest w stanie znieść żadnej krytyki. Wolność słowa w Gorzowie Wielkopolskim ma pod górkę - oburzała się posłanka. Z kolei rzecznik prasowy PiS Adam Hofman powiedział, że "poziom absurdu i żartu został przekroczony". - Przykręca się w Polsce śrubę obywatelom. Wolność słowa w Polsce jest ograniczana - ocenił. - Niedługo nikt nie odważy się krytykować prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera w internecie, ponieważ będzie to się wiązało z najściem funkcjonariuszy i zarekwirowaniem komputera - ironizował nawiązując do akcji związanej z zamknięciem portalu Antykomor.pl i rewizją dokonaną przez ABW u jego twórcy.
Sam Niesiołowski podkreślił, że ani on, ani PO nie wpływała w żaden sposób na zdjęcie billboardu. - To brednie. PO jest i była partią, której zależy na wymianie poglądów, pluralizmie i wolności słowa. To PiS za swoich rządów było zagrożeniem dla swobód obywatelskich. Atakowali nawet Trybunał Konstytucyjny - odpierał zarzuty PiS Niesiołowski. - Jakim prawem partia, która łamała wolność słowa oskarża kogokolwiek o takie działania? - oburzał się.
PAP, arb