Tragedią narodową premier Norwegii Jens Stoltenberg nazwał ataki z 22 lipca, w których śmierć poniosło co najmniej 87 osób. Minister sprawiedliwości Knut Storberget poinformował, że poziom zagrożenia terrorystycznego w kraju na razie nie został podniesiony. Zdaniem premiera na razie jest zbyt wcześnie, by spekulować na temat motywów zbrodni.
Premier wspominał, że w dzieciństwie często spędzał wakacje na wyspie Utoya, gdzie zginęła większość z ofiar. Wyspa była "rajem dzieciństwa, który przeobraził się w piekło" - mówił Stoltenberg. - Od II wojny światowej w naszym kraju nie popełniono zbrodni o takim zasięgu - podkreślił szef rządu. - To koszmar - dodał, przywołując wstrząsające opowieści młodych ludzi o "strachu i śmierci". Na wyspie leżącej ok. 30 km na północny zachód od Oslo odbywał się letni obóz przybudówki premiera. Przebrany za policjanta 32-letni Norweg zastrzelił tam 80 osób. Dwie godziny wcześniej w wybuchu bomby w dzielnicy rządowej Oslo śmierć poniosło siedem osób. Policja podejrzewa, że za dwoma atakami stoi ta sama osoba.
Bomba w Oslo, egzekucja na wyspie. Norwegia w szoku
Norweskie media zidentyfikowały napastnika jako Andersa Behringa Breivika - policja jednak nie potwierdziła tych informacji - podała jedynie, że zatrzymany mężczyzna ma sympatie skrajnie prawicowe i antyislamskie oraz jest chrześcijańskim fundamentalistą, na co wskazują wpisy internetowe jego autorstwa. Mężczyzna zatrzymany w związku ze strzelaniną na wyspie Utoya oraz wybuchem bomby w centrum Oslo współpracuje z policją.
91 ofiar zamachów w Norwegii. Sprawcą był 32-letni sympatyk prawicy?Minister sprawiedliwości Knut Storberget poinformował, że obecnie trwa debata na temat ewentualnego podniesienia poziomu zagrożenia terrorystycznego w kraju. Na razie jednak pozostaje on niezmieniony.
PAP, arb