Wszystko o raporcie Millera na Wprost24
Były urzędnik kancelarii prezydenta zaznaczył, że zachowanie Arabskiego pokazuje, jak służby podlegające Donaldowi Tuskowi "z arogancją" traktowały Lecha Kaczyńskiego. - Skumulowało się to w tej tragicznej wizycie, gdzie m.in. uchybienia w organizacji delegacji doprowadziły do katastrofy - ocenił były minister.
Według Sasina, raport komisji Millera pozostawia wiele wątpliwości, co do przyczyn katastrofy Tu-154M. Tłumaczył, że wynikają one z niepełnego materiału dowodowego, na którym pracowała komisja. - Komisja stwierdzając z całą stanowczością, że samolot był sprawny oraz to, że nie doszło na jego pokładzie do żadnej awarii oparła swoje wnioski bez m.in. zbadania wraku samolotu, który jest kluczowym dowodem przy każdej katastrofie lotniczej. Jest to po prostu dziwne - stwierdził Sasin.
Sasin wskazał także na rozbieżności pomiędzy raportem, a wnioskami Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która stwierdziła, że rejestratory samolotu przestały działać na ok. 1,5 do 2 sekund przed zderzeniem z ziemią. - Prokuratura wskazała, że na 1,5 sekundy przed katastrofą przestało działać zasilanie w samolocie, co mogłoby być bezpośrednią przyczyną katastrofy. Tutaj pan minister Miller twierdzi, że samolot do chwili rozbicia się i uderzenia w ziemię był sprawny. Skąd ta rozbieżność? - pytał były prezydencki minister.
Sasin pochwalił tę część raportu, która mówi o "bezspornej" winie strony rosyjskiej, w tym głównie rosyjskich kontrolerów. - Do tej katastrofy pewnie by nie doszło, gdyby te błędy pilotów, które zostały przedstawione w raporcie były korygowane przez wierzę kontrolną, która niestety utwierdzała polskich pilotów, że są na prawidłowiej ścieżce i na kursie - zaznaczył.PAP, arb