Klich tłumaczył dlaczego zdecydował się zrezygnować ze stanowiska. - Uważam, że mógłbym być niepotrzebnym obciążeniem przy wprowadzaniu wytycznych komisji, ze względu na swoje emocjonalne związki z armią po czterech latach wspólnej pracy, wspólnego wysiłku - mówił. - Zdecydowałem się zrobić to teraz, ponieważ nikt nie będzie mógł powiedzieć, że w takiej trudnej sytuacji zabrakło mi odwagi - dodał.
Wszystko o raporcie Millera we Wprost24Były minister obrony narodowej podkreślił, że czekał na raport komisji Millera, żeby potwierdził - i w jego opinii tak się stało - że minister obrony narodowej nie uczestniczył w żadnych decyzjach dotyczących organizowania i przygotowywania tragicznego lotu 10 kwietnia do Smoleńska. - Decyzje o tym, że wszyscy znajdą się na pokładzie jednego samolotu podjęła kancelaria prezydenta - zaznaczył Klich.
"Jeśli wiedziałem, że jest źle - działałem"
- Ten raport nie jest łatwy dla wojska, pokazuje wiele błędów i wiele nieprawidłowości, jakie miały miejsce w 36 specpułku oraz brak nadzoru ze strony Dowództwa Sił Powietrznych. Pokazuje jednak też, że żadne informacje, które dotyczyłyby nieprawidłowości w procesie szkolenia, nie wpływały do ministra obrony narodowej - podkreślił Klich. Minister zapewnił jednocześnie, że gdyby otrzymał takie informacje, spotkałyby się one z jego strony z natychmiastową reakcją. - Tam gdzie wiedziałem, reagowałem szybko, tak było także w przypadku 36 specpułku, jeśli chodzi o jego sytuację kadrową - przypomniał Klich.
"Pieniędzy nie szczędziliśmy"
- Nie szczędziliśmy pieniędzy na szkolenia pilotów. Nagradzaliśmy tych, którzy nie popełniali błędów - podkreślił Klich. Klich wyliczał, że na zakup paliw użytych do szkoleń pilotów, w 2009 r. przeznaczono 131 mln zł, a w 2008 r. - 130 mln zł. Były szef MON dodał, że za jego urzędowania wprowadzony został specjalny dodatek dla pilotów, którzy nie popełnili błędów. Mówił także o podwyżce wynagrodzeń niektórych pilotów 36 pułku."W wojsku zmieniło się wszystko"
- Raport mówi o tym, że jedną z głównych przyczyn katastrofy było nieprzestrzeganie przepisów, standardów, norm, procedur, przez niektórych żołnierzy. W kwietniu 2008 r. wspólnie z moimi najbliższymi pracownikami podjęliśmy kilkuletnie działania na rzecz poprawy dyscypliny wojskowej - podkreślił Klich. Dodał, że chodziło o to, by żołnierze zrozumieli, że niezbędne jest przestrzeganie przepisów i procedur. Klich przypomniał, że w latach 2008 - 2009 realizowany był program naprawczy dyscypliny wojskowej. Kolejny trwa od 2010 r. W ocenie Klicha, w ciągu ostatnich czterech lat udało się w wojsku zmienić "prawie wszystko", m.in. "bardzo głęboko zreformować struktury wojskowe i uczynić armię zawodową".
PAP, arb