Śmierć po modlitwie
Agencja dpa poinformowała, że nad centrum miasta unoszą się kłęby gęstego dymu, a w wyniku wtorkowego ostrzału zginęło co najmniej pięć osób. Dziesiątki ludzi zostało rannych na zachodnich przedmieściach Damaszku oraz w miastach Hasaka na północnym-wschodzie kraju i w Latakii na wybrzeżu w północno-zachodniej Syrii. Tam siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do demonstrantów tuż po zakończeniu modlitw w meczetach.
Rezolucji ONZ nie będzie
Na razie nie będzie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającej akty przemocy syryjskiego reżimu. Jak poinformował ambasador Indii przy ONZ Hardeep Singh Puri, który w tym miesiącu kieruje pracami tego gremium, przeciwko takiej rezolucji są Liban i "dwaj inni członkowie Rady." Według komentatorów chodzi o Rosję i Chiny, stałych członków Rady, dysponujących prawem weta.
- Musimy zastanowić się nad innym rozwiązaniem, które zyska przychylność członków Rady Bezpieczeństwa - powiedział Puri. Z jego słów wynika, że w grę wchodzi na przykład przyjęcie oficjalnego oświadczenia, które wprawdzie nie będzie miało takiej wagi jak rezolucja, ale które zaakceptują wszyscy członkowie Rady i które da wyraźny sygnał, że ONZ jest zaniepokojone sytuacją w Syrii. Ambasador Puri przyznał, że nic nie jest przesądzone w kwestii formy reakcji Rady na wydarzenia w Syrii. Osiągnięcie wspólnego stanowiska w tej sprawie może zająć nawet kilka tygodni.
A ludzie giną
Poważne wątpliwości co do ewentualnej rezolucji potępiającej władze w Damaszku mają także Indie, Brazylia i RPA, choć po ostatnich krwawych represjach w syryjskim mieście Hama, kraje te są już bardziej skłonne do zmiany swego stanowiska w tej kwestii. Według syryjskich obrońców praw człowieka, od początku marca w antyprezydenckich demonstracjach zginęło w Syrii co najmniej 1600 osób. 3000 uznaje się za zaginione.
zew, PAP