Może od powideł? Tych naszych, tradycyjnych, prawdziwych, bez cukru. Tak, tak, bez cukru. Nikt poza Niemcami nie rozumie, o co nam z nimi chodzi. Miedziane patelnie, miedziane garnki, tydzień smażenia i po co tyle zamieszania? Proszę spróbować, proszę się przekonać samodzielnie. Śliwki muszą być bardzo dojrzałe, pestki powinny same odchodzić od miąższu. Tak przygotowane owoce smażymy na bardzo wolnym ogniu aż do wrzenia, cały czas mieszając. Najlepiej przez bite trzy godziny. Potem odstawiamy z ognia i powtarzamy nieskomplikowaną, choć pracochłonną procedurę następnego dnia. I tak do skutku. Trzeba bardzo uważać, żeby nie przywarły i nie przypaliły się, bo wtedy powidła nadają się tylko do wyrzucenia. Takich powideł nie kupimy w żadnym sklepie, proszę mi wierzyć.
Uwielbiam knedle ze śliwkami. W tej prostej potrawie kryje się tak wiele wspomnień z dzieciństwa, że wzruszam się za każdym razem, gdy je przyrządzam. Uwielbiam charakterystyczną goryczkę węgierek zamkniętą w miękkich, ziemniaczanych kluseczkach. Połówki śliwek obsypuję cukrem, dodaję trochę masła i otulam ciastem. Podaję z bułeczką na maśle, z cukrem i odrobiną cynamonu. Pamiętajmy, żeby nie lepić zbyt dużych knedli. Wtedy nasi goście będą mogli zjeść przynajmniej po cztery, a zaręczam, że będą chcieli więcej. Na darmo szukamy knedli ze śliwkami w restauracjach. Kolejna prosta, tradycyjna i pyszna potrawa, a proszenie o nią w lokalach przypomina walenie głową w mur. Nie rozumiem tego. Kiedy zapowiadam swoim gościom, że za chwilę podam im knedle ze śliwkami, zawsze słyszę pełne zachwytu mruczenie, jakby przy moim stole nagle usiadło stado wytęsknionych kotów. Tak chyba mruczy tęsknota za babcią, bo przecież komu dziś chce się jeszcze robić knedle?...
Gdyby nie łącka śliwka węgierka, świat nie znałby jednego ze skarbów naszej narodowej kuchni – łąckiej śliwowicy. Teoretycznie nielegalnej, ale jak jest, wiedzą ci wszyscy, którzy w Łącku byli. Do picia nie zachęcam, bo to zamknięte w szkle śliwkowe piekło, ale idealnie sprawdza się w kuchni, na przykład do podlewania bigosu. Bigosu zresztą też by nie było, gdyby nie suszone węgierki, ale bigos to potrawa późnojesienna, opowiem więc o niej przy innej okazji.
Kolejnym etapem pracy jest najcudowniejsza węgierka w occie. Boże, jaka ona jest pyszna. Przygotowując tę formę śliwki, zawsze zostawiam pestki w środku, wkładam do słoików i zabieram się do zalewy. Składa się ona z czerwonego octu winnego w proporcji jeden do jednego z syropem cukrowym, do tego cynamon, goździki, skórka pomarańczowa, liść laurowy, ziele angielskie i małe czerwone cebulki. Wrzącą zalewą przykrywam owoce w słoikach. Dlaczego mieszam ocet z syropem zamiast po prostu z wodą? Bo uwielbiam wyciągać śliwkę ze słoika i obserwować cienką nitkę słodyczy, która ciągnie się za nią. Poza tym taka słodka woda po śliwkach jest wyjątkowym składnikiem cudownego sosu do sałatki śliwkowej, kolejnego rarytasu. Mieszam ją ze śmietaną i olejem słonecznikowym, a samą sałatkę przygotowuję z dojrzałych węgierek, gotowanego na twardo selera, ziemniaków, podgrzybków w occie, jajek na twardo, jabłek i grubo krojonego szczypioru. Po zmieszaniu składników z sosem otrzymujemy prawdziwą eksplozję śliwkowych rozkoszy. Śliwki z octu znakomicie sprawdzają się jako dodatek do zimnego drobiu, pasztetu z dziczyzny, carpaccio z jelenia albo po prostu do zimnej pieczeni wołowej. Kawałki mięsa udekorowane śliwkami i lekko polane śliwkowym sosem to znakomite danie na późne lato.
Na deser proponuję niebiańsko delikatne ciasto francuskie ze śliwką. Cieniutkie warstwy maślanego ciasta przekładane prażonymi migdałami i śliwkami z cukrem i cynamonem, całość lekko polana różowym lukrem z dodatkiem imbiru, który pozwoli zmniejszyć wagę naturalnej goryczki węgierki. Mam węgierkowe drzewo w ogrodzie i jestem z niego szalenie dumna. Bardzo je chronię, ale nie sypię żadnymi środkami zabijającymi robaki. Trudno, niektóre muszą być robaczywe. Wiem za to, że mam najlepsze śliwki na miarę mojego domu. Co roku smakują tak samo rozkosznie, co roku tak samo cudownie pachną.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.