Tusk: wyobrażacie sobie co będzie, gdy wróci PiS?

Tusk: wyobrażacie sobie co będzie, gdy wróci PiS?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk przemawia podczas konwencji (fot. Forum)
- Nie stać nas na to, by znowu przyszli ludzie, którzy zamkną nas w kokonie nieufności - oświadczył Donald Tusk, przemawiając na konwencji partii w Warszawie. Oskarżył polityków PiS o sprzyjanie eurosceptycznym nurtom w Parlamencie Europejskim. Swoim kolegom partyjnym powiedział: dla zmęczonych nie będzie miejsca. Podczas konwencji Rada Krajowa PO jednogłośnie przyjęła program wyborczy PO.
Przed konwencją "Wprost" ujawnił, że politycy PO głosowali nad programem, którego wcześniej nie widzieli na oczy.

"Jak stado baranów". Posłowie PO przyjmą program, którego nie widzieli

- Zarząd traktuje nas jak stado baranów. Jak mamy głosować za programem, którego nie widzieliśmy? Z mediów dowiedzieliśmy się tylko, że dokument jest już w druku, że Platforma wycofała się w nim z pomysłu podatku liniowego i że jednym z jego autorów jest szef Instytut Obywatelskiego Jarosław Makowski. To się pechowo złożyło, bo ja akurat jestem za liniowym a tego człowieka w życiu na oczy nie widziałem – oburzał się przed konwencją jeden z posłów.

Nowe-stare obietnice PO

W programie "Następny krok. Razem" PO przedstawiła swoje deklaracje wyborcze. Część z nich to niezrealizowane dotąd obietnice PO z 2007 r. Platforma obiecuje m.in. obniżenie stawek VAT, które podniósł rząd PO-PSL. Partia Donalda Tuska znów obiecuje wprowadzenie konkurencji dla NFZ - danie Polakom prawo wyboru, komu przekażą swoją składkę zdrowotną. Taką konkurencję premier zapowiadał już w exposé. W 2007 r. PO obiecywała likwidację NFZ. Słowa nie dotrzymała. Otwierając konwencjęszef MSZ Radosław Sikorski zapewnił, że w programie PO "nie ma miejsca na niewykonane obietnice i kłamstwa". - Zamiast straszyć czy obiecywać gruszki na wierzbie, chcemy w nieprzegadany sposób powiedzieć państwu, co już udało się zrobić i co jeszcze zamierzamy - oświadczył Sikorski.

W programie PO obiecuje m.in. likwidację formularzy podatkowych PIT, zwiększenie ulg podatkowych dla oszczędzających na emeryturę, zapewnienie dostępu do szerokopasmowego internetu w każdej gminie. Platforma deklaruje chęć "stopniowego wprowadzania" do szkół e-podręczników, 300 miliardów złotych w budżecie UE na lata 2014-2020 na program inteligentnego rozwoju, wzrost płac w sferze budżetowej (obecnie zamrożony).

Buzek: odczuwam duch oczekiwania na zmiany

Na konwencję PO zorganizowaną na warszawskim Ursynowie zjechało ponad tysiąc partyjnych działaczy. Na mównicę wychodzili czołowi politycy partii, w tym Donald Tusk. Przewodniczący PE Jerzy Buzek mówił, że przygotowany przez PO program wyborczy jest najlepszą i świetną kontynuacją tego, co przyjęła 30 lat temu na swoim pierwszym zjeździe NSZZ "Solidarność". - Na tej sali jest ten sam duch. Odczuwam ten sam duch oczekiwania na zmiany - mówił.

Tusk: wiemy, że nie wszystko się udało

- Żadna fałszywa nuta nie może wkraść się w nasze słowa. Bo żaden Polak - a dzisiaj Polacy słuchają rządzących szczególnie uważnie - na fałszywe nuty nie da się nabrać - ani nam, ani opozycji, nikomu - oświadczył z kolei szef PO Donald Tusk. - Postanowiliśmy mówić dużo o tym, co zrobiliśmy i o tym, co nam się nie udało przez te cztery lata - zapewnił. Według Tuska, jego rząd jest pierwszym, "który w kampanię wyborczą wszedł z odważnie wypowiedzianymi słowami: tak wiemy, że nie wszystko, co zaplanowaliśmy, udało nam się przez te cztery lata zrobić". Tusk apelował do zgromadzonych na konwencji o zachowanie "zdrowego entuzjazmu i optymizmu" przez kolejne cztery lata. - On będzie nam potrzebny jak świeże powietrze, jak tlen - mówił.

Straszenie PiS-em

Radosław Sikorski i Donald Tusk mówili też o rządach Prawa i Sprawiedliwości. - Jeśli lubicie thrillery polityczne, to zachęcam do lektury pasjonującej narracji PiS o czarnych nieformalnych sieciach, zlumpionych elitach, autodegradacji, służalczych mediach i klientyzmie, tylko nie radzę czytać tego przed snem - powiedział Sikorski - koordynator programowy PO.

Tusk przekonywał, że Platforma nie boi się konkurencji politycznej. - Idziemy do tych wyborów po to, żeby w Polsce dobrze przygotowany rząd realizował plan - mówił. Dodał, że dla Polski nie ma ważniejszej rzeczy od 300 miliardów złotych z UE. - Jeśli to przegramy, ta budowa stanie w samym środku przedsięwzięcia. Nasi oponenci, nawet nie planując tego zrujnują te wysiłki, które prowadziliśmy wspólnie z Polakami przez tyle, tyle lat, aby w Europie uzyskać pozycję, która umożliwi nam bitwę o ten drugi cywilizacyjny skok - oświadczył szef rządu.

Jak podkreślił, chodzi o kolejne siedem lat, gdzie albo PO będzie kończyła rozpoczęte inwestycje, albo "utkniemy w bagnie niemożności, konfliktu i sporu". - Nie stać nas na to, by znowu przyszli ludzie, którzy zamkną nas w kokonie nieufności - mówił. Przekonywał, że jeśli PiS wróci do władzy, to może "aresztować" rozpoczęte inwestycje i je zatrzymać.

"PiS zamknie kurek z pieniędzmi"

- Wyobraźcie sobie, co będzie, jeśli to, co nazywam Polską w budowie, te tysiące kilometrów dróg w budowie, autostrad, nowoczesnych szpitali - tych inwestycji jest w każdej dziedzinie bardzo, bardzo dużo - jeśli poprzednicy wrócą do władzy i zechcą "aresztować" wszystkie te przedsięwzięcia, sprawdzać krok po kroku. Czy wyobraźnia podpowiada nam, co się stanie z tymi 300 mld zł minimum, o które walczymy w budżecie Unii Europejskiej? - pytał członków swej partii premier.

Mówił, że on nie musi sobie wyobrażać, co się stanie, ponieważ wie, ile energii wymaga prowadzenie tak licznych inwestycji. - Zamkną ten kurek z pieniędzmi, bo nie będą chcieli ich wydawać, bo będą uważali, że wpierw trzeba znów wszystko wywrócić do góry nogami. Wszystko zamknąć, zamrozić, bo wtedy czują się najlepiej, najbezpieczniej, kiedy nic się nie dzieje - oskarżał Tusk. 

Tusk o "kolegach Ziobry i Kaczyńskiego"

Premier oświadczył, że PO musi w polityce europejskiej stawiać czoła eurosceptycyzmowi. W tym kontekście powiedział, że podczas prezentacji priorytetów polskiej prezydencji w Parlamencie Europejskim niektórzy mówili, że "głównym problemem Europy to są Polacy w Holandii, których trzeba stamtąd wyrzucić". - To kolega pana (Zbigniewa) Ziobry, siedzący obok niego, wstawał i ku zadowoleniu pana Ziobry te słowa wypowiadał - mówił Tusk.

- To koledzy pana (Jarosława) Kaczyńskiego, pana (Jacka) Kurskiego w Europarlamencie mówią: nie ma budżetu europejskiego, koniec z budżetem europejskim, koniec z Schengen - zamknąć granicę dla brudnych Rumunów i żebrzących Polaków. To są ich słowa - kontynuował premier.

Tusk zapewnił, że jego rząd tam, gdzie zagrożone są polskie interesy, "twardo stawia sprawę". - Kiedy (zaś) jest szansa na dobre porozumienie z sąsiadami na wypracowanie pozytywnej emocji wokół Polski, robimy to najskuteczniej w dotychczasowej historii - stwierdził.

"Nie będzie miejsca dla zmęczonych"

Tusk apelował do działaczy PO o mobilizację przed wyborami. Mówił, że "bój o Polskę i Europę" muszą staczać każdego dnia, w każdym miejscu, a 9 października - stoczą go tutaj w Polsce. Ostrzegał, że jeśli ktoś jest zmęczony, niech lepiej da sobie spokój. - Dla zmęczonych nie będzie miejsca, ta bitwa nie jest jeszcze wygrana. Może dożyjemy dnia, że będzie można odpocząć, że będzie można komuś przekazać władzę przegrywając wybory, ale to nie jest jeszcze ten dzień, w którym możemy przegrać wybory - mówił premier.

Podkreślił, że PO chce, aby biało-czerwona flaga nie kojarzyła się z dramatem, tylko z sukcesem. - Nie chcemy, aby biało-czerwony sztandar zatknięty był na ruinach. Chcemy, aby biało-czerwona flaga wieńczyła wielką budowlę cywilizacyjną, żeby wreszcie biel i czerwień nie kojarzyła się z dramatem, tragedią, biedą, nędzą, ofiarami, tylko, żeby kojarzyła się z wielkim wysiłkiem zwieńczonym sukcesem, wysiłkiem cywilizacyjnym, to jest w zasięgu ręki - powiedział lider Platformy.

"Przyszłość będzie albo dobra, albo zła"

Tusk przewidywał, że wyborcy rozliczą ostatnie cztery lata wiedząc, że były trudne, ale  - według niego - mimo to udało się "zachować energię, która pozwoliła stanąć na nogach". Dziękował za tę energię i chęć działania Polakom i działaczom swojej partii. Zapewniał, że jeśli PO wygra wybory, będzie "dalej wcielać w życie" marzenia, które "powołały do życia Platformę" i których realizacja jest "gdzieś w połowie drogi".

- To jest marzenie o tym, żeby starsi ludzie w Polsce żyli bezpiecznie i spokojnie, a młodzi ludzie i nasze dzieci wierzyli w sposób uzasadniony w to, że ich życie będzie dużo lepsze niż życie poprzednich pokoleń, że ich życie będzie życiem w dobrobycie, bezpieczeństwie i w takim dynamicznym rozwoju. Bo przyszłość polskich dzieci nie będzie lewicowa ani prawicowa. Przyszłość polskich dzieci będzie albo dobra, albo zła i to zależy od tego, jakie decyzje będziemy podejmowali teraz - powiedział premier.

"Polacy dostaną więcej"

Premier nawiązywał też do hasła wyborczego PiS "Polacy zasługują na więcej". - Więcej dostaną z całą pewnością, jeśli damy sobie tę szansę 9 października - dodał. - Nie ma żadnego powodu, żeby polskie dziecko wychodząc z domu nie trafiało w miejsca, które są do porównania z najbardziej rozwiniętymi krajami świata. Polskie dziecko zasługuje na taką samą przyszłość jak dziecko amerykańskie, niemieckie czy francuskie. Doprowadzimy do tego, że tak będzie - dodał Tusk.

Tusk przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż "wysiłek cywilizacyjny, ta rzeka pieniędzy, do której musimy polski strumień dołożyć", odbywa się "kosztem obywateli, a może głównie kosztem obywateli". - Wiem i dlatego mam odwagę prosić Polaków o wyrozumiałość. Ten skok cywilizacyjny rzeczywiście wymaga zaciśnięcia pasa i powiedzenia sobie: no trudno, to jest ta jedyna szansa - musimy to zrobić - zaznaczył.

zew, PAP