"Tak nie można traktować ludzi"
- Czwarty raz się staram o pracę, mam tysiąc złotych na utrzymanie czterech osób, ja już nie mam siły. Boże kochany, niech mi pan pomoże, tak nie można traktować ludzi - mówiła jedna z kobiet, która nie potrafiła powstrzymać łez. Tusk pocieszając i ocierając łzy kobiecie, obiecał zajęcie się jej sprawą; dopytywał o sytuację rodzinną. - Ktoś w najbliższych dniach od wojewody zadzwoni do pani - obiecał premier.
Inna kobieta z płaczem opowiadała Tuskowi o problemie niskich emerytur. - Błagam niech pan, coś zrobi, jak ja mam żyć, nie ma do kogo iść - mówiła.
"Przyjechał jak pierwszy sekretarz"
Niektórzy mieszkańcy Kutna zarzucali szefowi rządu, że interesuje się ich regionem jedynie w kampanii wyborczej. - Przyjechał tak jak kiedyś pierwszy sekretarz, szybko o nas zapomni - mówił jeden z rozmówców szefa rządu. - Brakuje tu jeszcze Napieralskiego - ironizował inny mieszkaniec Kutna.
Część rozmówców Tuska popierała jednak jego politykę. "Niech Pan nie da się Kaczorowi", "Niech pan idzie po zwycięstwo", "Damy radę" - to niektóre z wypowiedzi zwolenników premiera. Jeden z jego rozmówców zaproponował nawet Tuskowi miejscowe piwo, premier jednak odmówił, tłumacząc się koniecznością rozmów z mieszkańcami Kutna.
Tusk: nie siedzę na kasie
- Jak ktoś nie akceptuje polityki PO, to niech mnie skreśli. To jest demokracja - mówił Tusk. Mówił też, że nie będzie obiecywał niczego ponad swoje siły. Podkreślał też: "nie jestem bankierem, który siedzi na kasie".
Premier przekonywał, że rząd - w ostatnich czterech latach - miał sukcesy, m.in. w służbie zdrowia. Jak dodał, obecnie nikt na najwyższych stołkach władzy "nie drze ze sobą kotów". - Mamy szansę mieć przez 8 lat tę samą władzę, spory strumień unijnych pieniędzy i krok po kroku naprawimy Polskę - przekonywał.
Tusk zatrzymał się w Kutnie w drodze do Wielkopolski; w planach ma odwiedzenie m.in. Konina, Wrześni i Poznania.
zew, PAP