Obrona Tymoszenko uważa tymczasem, że w jej działaniach nie ma żadnych oznak przestępstwa, w związku z czym sąd powinien ją uniewinnić. Była premier jeszcze przed ogłoszeniem żądań prokuratury powtórzyła, że za procesem, w którym występuje w roli oskarżonej, stoi jej konkurent polityczny, obecny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. - Ten proces to wynik decyzji Janukowycza, ale mogę zdecydowanie stwierdzić: czym by się ta rozprawa sądowa nie zakończyła, są rzeczy, których Janukowycz poprzez działające pod jego dyktando sądy nie zmieni - oświadczyła. - Rozpoczęło się jednoczenie sił opozycyjnych, które bez wątpienia doprowadzi do usunięcia władzy Janukowycza na wyborach parlamentarnych (jesienią 2012 roku - red.) - podkreśliła Tymoszenko w sądzie.
Na polityczny wymiar sprawy ukraińskiej opozycjonistki wskazują także przedstawiciele Zachodu. W najbliższy czwartek w Warszawie odbędzie się szczyt Partnerstwa Wschodniego. Polska chciała, by sześć krajów, objętych tym projektem (Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Mołdawia, Ukraina i Białoruś), uzyskało od UE ambitną, choćby nawet odległą perspektywę członkostwa w UE, o jaką zabiega m.in. Kijów. Na to jednak nie było zgody wśród unijnych partnerów. Dla UE najbardziej problematyczny jest białoruski reżim Alaksandra Łukaszenki oraz proces Tymoszenko, który skłonił wiele krajów zachodnich, z Francją i Niemcami na czele, do apeli, by zamrozić trwające negocjacje z Ukrainą o nowej umowie o pogłębionym stowarzyszeniu i wolnym handlu.
zew, PAP