Kibic zginął pod radiowozem. Zamieszki w Zielonej Górze
Wiceminister zaapelował do kibiców, aby zachowali spokój i zdrowy rozsądek. - Nie ma powodu do tego, aby istniał konflikt między służbami policyjnymi a kibicami - mówił. Dodał, że wszelkie okoliczności zdarzenia są obiektywnie wyjaśniane przez prokuraturę i zespół kontrolny komendanta głównego. Rapacki powiedział, że będą oni chcieli rozmawiać także ze stowarzyszeniem kibiców i klubem sportowym, by nie doszło do eskalacji przemocy. - Nie ma powodu, by traktować to jako konflikt zapalny, jakieś ognisko, które może przysporzyć kłopotów - powiedział Rapacki.
Autem, które zabiło kibica, jechało 9 policjantów
Zastępca Komendanta Głównego Policji Waldemar Jarczewski poinformował, że zespół kontrolny, który przyjechał do Zielonej Góry, zajmuje się m.in. ustaleniem czy ofierze wypadku policjanci udzieli natychmiast pomocy. Informacje uzyskane w postępowaniu policyjnym zostaną przekazane prokuraturze prowadzącej śledztwo. Rapacki poinformował, że mecz żużlowy, jak i sama impreza w mieście, były prawidłowo zabezpieczone, a zamieszki wybuchły na skutek nieszczęśliwego wypadku. Zapowiedział, że do Zielonej Góry spoza regionu zostaną skierowane dodatkowe siły policyjne, aby w mieście był spokój i np. w nocy nie dochodziło do żadnych incydentów.
Komorowski: Zielona Góra? Ekscesy zwalczać w imię autorytetu państwa
Wiceszef MSWiA złożył kondolencje rodzinie zmarłego 23-latka. Dodał, że będzie ona informowana o przebiegu postępowania mającego wyjaśnić okoliczności śmierci ich bliskiego. Powiedział także, że obrażenia rannych policjantek nie są tak poważne, jak przypuszczano. U kobiety z podejrzeniem pęknięcia podstawy czaszki zdiagnozowano jedynie wstrząśnienie mózgu.
Do zamieszek doszło w Zielonej Górze w nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji zdobycia przez zielonogórską drużynę żużlową mistrzostwa Polski, kiedy grupy kibiców rozchodziły się do domów. Burdy poprzedziło śmiertelne potrącenie młodego kibica. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że ok. 2.10 mężczyzna przebiegał przez wielopasmową, rozdzieloną pasem zieleni ulicę. Wpadł wprost pod nieoznakowany radiowóz, który jechał na interwencję. Podczas zamieszek funkcjonariusze zostali obrzuceni m.in. kamieniami. Dwie policjantki zostały ranne. Zniszczone zostały nie tylko policyjne radiowozy, ale także inne auta, wybijane były witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa.
Z wstępnych szacunków wynika, że w wyniku ulicznych zamieszek policja poniosła straty w wysokości ok. 122 tys. zł. Właściciel salonu samochodowego, którego auta zostały uszkodzone, wycenił swoje straty na ok. 60 tys. zł. To jednak nie jest końcowy bilans strat, gdyż zostało uszkodzonych jeszcze kilka samochodów prywatnych, wiaty przystankowe. Szkody odnotowała jedna ze stacji paliw - poinformował PAP rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny.
zew, PAP