Minister spraw zagranicznych Francji Alain Juppe wyraził nadzieję, że "pewnego dnia naród Korei Północnej będzie mógł odzyskać swoją wolność" po śmierci w sobotę Kim Dzong Ila, który rządził krajem od 1994 roku.
W reakcji na informację o "najszczerszych kondolencjach", przekazanych Phenianowi przez władze chińskie, Juppe oświadczył, że takiego smutku "nie podziela". - Śmierć człowieka nigdy nie sprawia radości, ale cierpienie narodu mnie zasmuca; to jest ważne - podkreślił szef francuskiej dyplomacji w Bordeaux. Zaznaczył, że francuskie władze będą "bardzo uważnie przyglądać się konsekwencjom sukcesji" w Korei Północnej. Po śmierci Kim Dzong Ila jego następcą został najmłodszy syn Kim Dzong Un.
Czytaj więcej we Wprost.pl:
Korea Północna bez przywódcy - Kim Dzong Il nie żyje
USA: umarł Kim Dzong Il - teraz Kim Dzong Un?
Co z tym Phenianem? Prezydent Korei Południowej dzwoni do Obamy
Korea Północna: był "drogi przywódca", jest "wielki następca"
Chiny: Kim Dzong Il nie żyje? Jesteśmy zasmuceni
Francuski minister ocenił także, że Korea Płn. jest "reżimem całkowicie zamkniętym, jednym z ostatnich w świecie reżimów komunistycznych", który w dodatku posiada broń atomową. - Z tego powodu jesteśmy czujni - dodał. Juppe zaznaczył, że "dialog z Koreą Północną odnotowuje wzloty i upadki", ale należy go kontynuować, także z Chinami i innymi krajami, aby "Korea Północna wyrzekła się broni atomowej".
Północnokoreańskie media poinformowały w poniedziałek, że Kim Dzong Il zmarł dwa dni wcześniej w rezultacie rozległego zawału serca.pap, ps