Zdaniem Nałęcza, wyrok w sprawie stanu wojennego jest bardzo ważny przede wszystkim dlatego, że sąd Rzeczypospolitej uznał stan wojenny za działanie nielegalne, sprzeczne nawet z prawem obowiązującym w PRL. Nałęcz zaznaczył, że wyrok ma także szerszy wymiar. - To ważne także na przyszłość, by nikt już w Polsce zapatrzony w swoją partyjną rację nie wyprowadzał przeciwko narodowi wojska na ulice - ocenił doradca Bronisława Komorowskiego. Według niego, wyrok ten niesie ze sobą taką przestrogę.
- Sąd wyraźnie rozróżnił zachowania Stanisława Kani i Czesława Kiszczaka. Dostrzegł, że choć obydwaj funkcjonowali na najwyższym piętrze władzy komunistycznej, to Kania, w przeciwieństwie do Kiszczaka, nie był zwolennikiem rozwiązania siłowego i konfrontacji z własnym narodem - powiedział Nałęcz.
Wyrok na autorów stanu wojennego - czytaj więcej na Wprost.pl:
Stan wojenny: Kiszczak skazany, Kania niewinny
PiS: skandal, śmieszny wyrok. Jaruzelski powinien zostać zdegradowany
Niesiołowski: wyrok dla Kiszczaka? Bez znaczenia
"Wyrok na Kiszczaka został wymęczony"
"Jaruzelski też został dziś skazany. Moralnie"
Nie będzie uchwały ws. stanu wojennego? Posłowie wycofali się z prac
W procesie autorów stanu wojennego Sąd Okręgowy w Warszawie wymierzył karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat Czesławowi Kiszczakowi. 86-letni dziś generał Czesław Kiszczak w 1981 r. był szefem Wojskowej Służby Wewnętrznej i ministrem spraw wewnętrznych. Sąd uniewinnił byłego I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię, a sprawę członkini Rady Państwa Eugenii Kempary - umorzył. Sąd uzasadniał, że były I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania konsekwentnie opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju i nie zaakceptował rozwiązań siłowych.
Sąd uznał, że Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Florian Siwicki i Tadeusz Tuczapski stanowili związek przestępczy o charakterze zbrojnym, który przygotował i z zaskoczenia doprowadził do nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego w PRL. Sąd wskazał, że dekrety i uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego podjęta przez Radę Państwa 12 grudnia 1981 r. były nielegalne.
"Poczucie niespełnienia pozostanie"
Historyk PAN i IPN, prof. Andrzej Paczkowski stwierdził, że wyrok nie skończy etapu rozliczania zbrodniarzy komunistycznych w Polsce. - Wciąż żyją tzw. przestępcy detaliczni, czyli ci, którzy popełnili pojedyncze zbrodnie. Jest jeszcze gen. Wojciech Jaruzelski. Nie bardzo wierzę, że uda się go skazać; w związku z tym poczucie niespełnienia pozostanie. Należy jednak pamiętać, że duża część Polaków uważa, że żadnego procesu o stan wojenny w ogóle nie powinno być - powiedział Paczkowski. - W Polsce i w innych krajach postkomunistycznych kwestia rozliczania sprawców zbrodni komunistycznych wygląda dość podobnie. Taka już jest natura tego upadku komunizmu i transformacji, że rozliczenie zbrodni z przeszłości ma bardzo mały wymiar - dodał profesor.
"Wyrok sądu to akt sprawiedliwości historycznej"
Historyk, profesor Paweł Machcewicz przyjął wyrok sądu z satysfakcją. - Jest to akt sprawiedliwości historycznej, krok w kierunku zadośćuczynienia za stan wojenny - stwierdził. Jego zdaniem cały proces jak i wyrok to potwierdzenie, że stan wojenny był nielegalny. - Dzisiejsza decyzja sądu jest napiętnowaniem zbrodni, jakie wówczas popełniono. W tym przypadku nie są ważne konkretne wyroki, w końcu dwa lata w zawieszeniu dla gen. Kiszczaka to wyrok nieproporcjonalny do skali represji w czasie stanu wojennego - mówił. Jak przekonywał, Machcewicz długoletnie wyroki więzienia dla sprawców nie są tak ważne, jak stwierdzenie, że doszło do złamania prawa i przestępstwa.
Machcewicz przyznał, że cieszy się z rozróżnienia wyroków Kani i Kiszczaka. - To, co budziło wątpliwość, to było potraktowanie na jednej płaszczyźnie dwóch głównych twórców stanu wojennego - Kiszczaka i Jaruzelskiego - i Stanisława Kani, który został odsunięty ze stanowiska pierwszego sekretarza w wyniku nacisków Moskwy, ponieważ zwlekał z wprowadzeniem stanu wojennego - dodał.
zew, ja, PAP