Seremet: nie można bronić szefa strzelając do siebie. To szantaż

Seremet: nie można bronić szefa strzelając do siebie. To szantaż

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Seremet (fot. PAP/Radek Pietruszka) 
Gest prok. Mikołaja Przybyła odebrałem jako rodzaj moralnego szantażu, który w publicznym dyskursie w demokratycznym państwie nie może być stosowany - oświadczył na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości prokurator generalny Andrzej Seremet, który przedstawiał posłom informację na temat aktualnej sytuacji w prokuraturze.

Wcześniej Seremet poinformował, że złożył wniosek o odwołanie swojego zastępcy, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztofa Parulskiego Kwestie związane z ewentualnym odwołaniem Parulskiego pojawiły się po ubiegłotygodniowych wydarzeniach, gdy prokurator wojskowy z Poznania płk Mikołaj Przybył postrzelił się w przerwie konferencji prasowej. Płk Przybył tłumaczył potem, że chciał tym gestem ratować prokuraturę wojskową i gen. Parulskiego.

"Tak bronić przełożonego nie można"

Odnosząc się do gestu prok. Przybyła, Seremet ocenił, że  "obrona swojego przełożonego takimi metodami jest absolutnie niedopuszczalna". Prokurator generalny dodał, że po incydencie samopostrzelenia się prok. Przybyła 9 stycznia zadzwonił do gen. Parulskiego. - W telefonicznej rozmowie podjętej z  mojej inicjatywy gen. Parulski obciążył mnie odpowiedzialnością za incydent w Poznaniu, po czym przerwał połączenie; próby ponownego skomunikowania się z moim zastępcą okazały się bezskuteczne - relacjonował prokurator generalny.

Seremet przyznał, że ostatnie zdarzenia w prokuraturze to "przykry incydent, którego rychłe rozwiązanie jest niezbędne". Dodał, że prokuratura wykonuje wszystkie swoje ustawowe obowiązki. - Przed prokuraturą stoją wyzwania ustrojowe, reforma tej instytucji nie jest jeszcze zakończona - podkreślił prokurator generalny wyjaśniając, że chodzi o reformę, która została zapoczątkowana rozdzieleniem funkcji ministra sprawiedliwości od  prokuratora generalnego w 2010 r. 

W sprawie Pasionka prokuratorzy są zgodni

- Nadzór nad śledztwem smoleńskim wykonywany przez prok. Marka Pasionka nie był nadzorem, który w ocenie mojej i naczelnego prokuratora wojskowego mógłby zostać uznany za właściwy - przekonywał Seremet. - Być może państwa to zaskoczy, ale zgadzam się z gen. Krzysztofem Parulskim w tej sprawie - dodał. Zapowiedział zarazem, że nie zamierza wpływać na działalność rzecznika dyscyplinarnego badającego sprawę Pasionka.

Najpierw porozumienie z MON, potem dymisja gen. Parulskiego

- Wniosek o zmianę na stanowisku szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej nie trafi na biurko prezydenta, dopóki prokurator generalny i szef MON nie wypracują zgodnego stanowiska w tej sprawie - zapewnił Seremet. Pytany o to, dlaczego ze swoimi decyzjami nie poczekał na  przyszłotygodniowe posiedzenie Krajowej Rady Prokuratury, która na  wniosek prezydenta miała mediować pomiędzy nim a Krzysztofem Parulskim, Seremet odparł, że mediacja mogłaby się odbywać między skłóconymi równorzędnymi osobami. - A to nie ten przypadek -  zauważył. - Zachwianie tej hierarchii przez generała Parulskiego uprawniało mnie do podjęcia tej decyzji jako jego przełożonego - podkreślił. Na uwagę, że Kancelaria Prezydenta informuje, iż Bronisław Komorowski jest zaskoczony decyzją Seremeta podjętą przed posiedzeniem KRP, prokurator generalny odparł, że "rozmawiał z prezydentem także o tych sprawach". - Jeśli prezydentowi jest przykro, to i mnie jest przykro - podkreślił. - Ja uczyniłem to, co do mnie zgodnie z prawem i moim sumieniem należało - dodał.

Seremet zapewniał posłów, że ponad 6 tysięcy prokuratorów w Polsce pracuje bez zakłóceń. - Ale jednocześnie sześć tysięcy trzystu prokuratorów oczekiwało na mój ruch - oczekiwało, czy prokurator generalny będzie tolerował wystąpienia, które w jawny sposób kontestują jego pozycję - dodał. Przekonywał też, że gdyby przeszedł do porządku dziennego nad sytuacją z Parulskim, dałby "czytelny sygnał, że przystaję na takie zachowania". - Dziś takie zachowanie, a być może jutro jakiś prokurator apelacyjny sprzeciwiłby się temu, żebym etat prokuratora rejonowego z jakiejś miejscowości przesunął do innej - tłumaczył.

Prokurator generalny zapewnił jednocześnie, że ocenia pracę naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego wysoko. Zaznaczył, że także na miejscu katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, gdzie dało się zauważyć "pewną chaotyczność w  działalności różnych instytucji - nie tylko polskich", gen. Parulski okazał się człowiekiem, "który godnie potrafi zachować się w tak ekstremalnych warunkach". Tak samo Seremet ocenia działalność w Smoleńsku innych prokuratorów.

Seremet: moja dymisja? A dlaczego?

Prokurator generalny podkreślił, że nie widzi podstaw do swojej dymisji. Seremet zaznaczył, że jego rola w ostatnich wydarzeniach dotyczących prokuratury nie uzasadnia potrzeby rozważania ustąpienia ze  stanowiska. - Jeżeli mówimy o tym, że prokurator generalny ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie prokuratury w całości, to  rozwiązanie, że powołuje i odwołuje mojego zastępcę prezydent - a w przypadku naczelnego prokuratora wojskowego po  uzgodnieniu mojego stanowiska z szefem MON - stwarza sytuację, że  możliwość doboru przeze mnie zastępców jest wysoce ograniczona - zaznaczył.

- Nie zajmowałem dotąd kategorycznego stanowiska, ale  ostatnie wydarzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że trzeba struktury prokuratury wojskowej wcielić do struktur powszechnych - oświadczył jednocześnie Seremet. Dodał, że "nie oznacza to  pogorszenia statusu prokuratorów wojskowych, odebrania im jakichkolwiek przywilejów bądź odebrania im jakichkolwiek prowadzonych przez nich spraw". Seremet zaznaczył także, że byłoby lepiej, żeby zapisy dotyczące prokuratury znalazły się w konstytucji. - Cieszę się, że otwiera się pozytywna dyskusja nad sytuacją w prokuraturze i że ten wątek w tej dyskusji też się pojawia - podsumował.

PiS: panie prokuratorze, jesteśmy z panem

- W pełni podzielamy pańską ocenę wydarzeń poznańskich, ma pan nasze pełne wsparcie w walce o resztki niezależności prokuratury - stwierdził Mariusz Kamiński z PiS. Kamiński dodał, że jego ugrupowanie za "skandaliczne i  niedopuszczalne" uznaje zachowanie naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego, które ocenia jako wypowiedzenie posłuszeństwa przełożonemu przez podwładnego. - Akceptujemy pana wniosek do prezydenta. Jego dalsze losy będą testem na podejście partii rządzącej do kwestii niezależności prokuratury, bo stworzono fikcję tej niezależności - mówił Kamiński. Według niego o tej fikcji świadczy to, że prokurator generalny ma znikomy wpływ na funkcjonowanie prokuratury, bo nie może samodzielnie nadać prokuraturze regulaminu urzędowania ani nie ma samodzielności budżetowej. - Walczy pan o resztki swej niezależności w prokuraturze. Ma pan nasze wsparcie w tej walce -  zadeklarował poseł PiS.

SLD: prokuratorzy wojskowi muszą zostać

Z kolei Małgorzata Szmajdzińska z SLD prosiła Seremeta o jasną deklarację, czy jest za likwidacją prokuratur wojskowych. Sama - jak powiedziała - jest za tym, aby ograniczać liczbę jednostek prokuratury wojskowej, ale podkreśliła, że nie powinno się odchodzić całkowicie od tej struktury, bo nikt - jej zdaniem - nie zastąpi prokuratorów wojskowych np. na misjach zagranicznych.

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Komorowski: chcą odwołać gen. Parulskiego? To przykre 
Tusk: Gowin zajmie się prokuraturą. Zmiany są konieczne
Kaczyński: odwołanie Parulskiego to oczywista decyzja
Kalisz wątpi w odwołanie Parulskiego. "Wniosek nie będzie skuteczny"
Będzie dymisja szefa NPW? "Publicznie i spektakularnie krytykował przełożonego"

PAP, arb