NIK: loty VIP-ów zagrażały ich życiu. Ministrowie o tym wiedzieli i... nic nie robili

NIK: loty VIP-ów zagrażały ich życiu. Ministrowie o tym wiedzieli i... nic nie robili

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tu-154 M, fot. DAMIAN BURZYKOWSKI / Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
Wyjazdy najważniejszych osób w państwie, korzystających z wojskowego lotnictwa transportowego były w latach 2005-10 organizowane w sposób niegwarantujący należytego poziomu bezpieczeństwa - takie są ustalenia NIK, na podstawie których powstaje raport Izby.
Wiadomo, że MSW, BOR, Dowództwo Sił Powietrznych oraz  rozformowany 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego nie wniosły do  nich zastrzeżeń. Wniosły je MSZ i kancelaria premiera. Procedura jest w toku. Raport ma być gotowy w  marcu.

Po stronie "cywilnej" nie ma zarzutów?

Według ustaleń NIK, nieprawidłowości w przygotowywaniu wizyt i przelotów występowały w całym kontrolowanym okresie zarówno po stronie cywilnej jak i wojskowej. Nieoficjalnie PAP dowiedziała się w NIK, że po stronie "cywilnej" Izba - która nie bada odpowiedzialności poszczególnych osób - nie dopatrzyła się naruszeń prawa o charakterze kwalifikującym się do prokuratury. Co do części wojskowej, ostateczne ustalenia mogą mieć taki charakter. Raport końcowy otrzymają prokuratury wojskowa i cywilna, prowadzące swoje śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Zagrożenia życia i zdrowia

Z ustaleń NIK wynika, że w kontrolowanym okresie istniało nawet ryzyko zagrożenia życia i zdrowia osób korzystających z lotnictwa transportowego Sił Zbrojnych RP. Ryzyko to  zwiększały nieprawidłowości występujące zwłaszcza w 36 SPLT. Te ustalenia NIK pokrywają się w zasadniczej części z ustaleniami komisji Jerzego Millera, która stwierdziła braki w  kadrach i wyszkoleniu lotników z tej jednostki - do czego przyczyniło się także Dowództwo Sił Powietrznych i  MON, które nie zbudowały "przejrzystych ścieżek kariery zawodowej". Dlatego piloci odchodzili z Pułku - stwierdza NIK. Według niej, w kontrolowanym okresie aż do katastrofy smoleńskiej ani MON, ani kolejne rządy nie wypracowały spójnej koncepcji organizowania transportu lotniczego dla najważniejszych osób w państwie, która stanowiłaby punkt wyjścia dla zapewnienia im odpowiedniego bezpieczeństwa. "Kolejni ministrowie obrony i dowódcy sił powietrznych wiedzieli od dowódców SPLT o problemach kadrowych, szkoleniowych oraz jakości sprzętu, jakim pułk dysponował, nie  podejmowali jednak wystarczających działań, aby sytuację zmienić" - ustaliła Izba.

Przekręty przy zamawianiu lotów

Na podstawie zeznań osób przesłuchanych przez NIK ustalono, że w  całym kontrolowanym okresie były pewne nieprawidłowości w przekazywaniu zamówień na lot z kancelarii prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu - co  zgodnie z zawartym porozumieniem - koordynuje szef kancelarii premiera. Zdarzało się, że zamówienie na lot dla VIP trafiały do KPRM bez wymaganych danych, np. o planowanej liczbie pasażerów, i bez tych danych, po wymaganym terminie, wysyłano je do BOR i 36. pułku, które znów w ostatniej chwili usiłowały je ustalić. Stwierdzono, że nieterminowe przesyłanie przez KPRM zamówień (zwłaszcza niekompletnych) do specpułku utrudniało prawidłowe przygotowanie się do lotu. "Przyczyniało się to m.in. do nieterminowego składania wniosków o zgody dyplomatyczne na przelot i lądowanie poza granicami kraju. Z tego powodu zgody wpływały niekiedy w ostatniej chwili przed wylotem. Tego rodzaju wyjaśnienia złożyły kontrolerom NIK osoby zajmujące kierownicze stanowiska w SPLT" -  czytamy w ustaleniach NIK.

Nierzetelne analizy BOR

Kontrolerzy NIK ustalili też, że BOR nie sporządzało rzetelnie analiz zagrożenia ochranianych osób, zajmujących kierownicze stanowiska w  państwie. To z kolei utrudniało właściwe zaplanowanie ich ochrony. W BOR nie stworzono też spójnego systemu procedur. Zarazem - jak podkreśla rzecznik NIK Paweł Biedziak -  ustalono, że BOR nie mogło dokonywać "lotniczego" rekonesansu lotniska, na którym wylądować miał VIP, a 36. Pułk o to nie występował. W części dotyczącej ochrony przez BOR najważniejszych osób w  państwie dokument NIK ze względów bezpieczeństwa pozostanie niejawny. "Obecne kierownictwo BOR najlepiej ze wszystkich kontrolowanych instytucji korzystało z  ustaleń NIK co do nieprawidłowości i wdrażało zmiany jeszcze w toku kontroli" - podkreślił Biedziak.

Błędy ministrów

Zarazem NIK ustaliła, że kolejni ministrowie SWiA nie nadzorowali prawidłowo BOR w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa ochranianym osobom. "Ministrowie SWiA nie wiedzieli o  występujących w BOR nieprawidłowościach, m.in. związanych ze  sporządzaniem analiz zagrożenia ochranianych osób oraz planowaniem ich ochrony, a także z niedostosowaniem procedur wewnętrznych BOR do przepisów wydawanych przez kolejnych ministrów SWiA" - głosi dokument. - Chodzi o kwestię systemową: MSWiA wydaje zarządzenia, a służby nie uzupełniają swych procedur w sposób wynikający z tych zarządzeń - wyjaśnił Biedziak.

Pozytywna ocena MSZ

NIK pozytywnie oceniła MSZ w zakresie reagowania na sytuacje kryzysowe. Ustalono, że resort posiadał stosowne procedury i prawidłowo reagował na zdarzenia nadzwyczajne. "NIK pozytywnie ocenia działania MSZ po zaistnieniu katastrof komunikacyjnych poza granicami kraju, w tym działania podjęte w związku z katastrofą smoleńską" - czytamy w  dokumencie Izby. Zarazem stwierdzono, że w MSZ są instrukcje, procedury i zbiór dobrych praktyk dot. przygotowywania wizyt zagranicznych vipów. "W niektórych procedurach występowały jednak luki (np. uzyskiwanie zezwoleń dyplomatycznych na przeloty i lądowania nie było przez MSZ skutecznie monitorowanie)" - uznano.

pap, ps