"Żegnamy wielką damę poezji"
- Spotykamy się dzisiaj na Cmentarzu Rakowickim, w ulubionym mieście poetki, Krakowie, aby pożegnać jedną z najświatlejszych postaci polskiej kultury i światowej literatury, poetkę, tłumaczkę, eseistkę, krytyka literackiego, członka i założyciela Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, członka Polskiej Akademii Umiejętności, laureatkę literackiej Nagrody Nobla roku 1996, odznaczoną najwyższym wyróżnieniem państwowym Orderem Orła Białego, członka PEN Clubu oraz Amerykańskiej Akademii Sztuki i Literatury. Żegnamy dziś Wisławę Szymborską, wielką damę poezji. Jej śmierć jest ogromną stratą dla nas wszystkich, dla wielu z nas pozostanie ona człowiekiem wielkiej skromności i niezwykłego ciepła, jakie otacza ludzi dobrych i mądrych - mówił Seweryn.
"Nauczyła nas dostrzegać okruchy piękna"
- Żegnamy panią Wisławę Szymborską, poetkę pogodnej strony świata - mówił z kolei prezydent Bronisław Komorowski. Komorowski zaznaczył, że Szymborska "pozostawia nam dar pogodnej refleksji nad nami samymi, nad zwykłym człowiekiem".
Prezydent podkreślał, że nie jest łatwo żegnać Szymborską, poetkę, noblistkę, dlatego, że wiemy, iż "nie ceniła sobie oficjalności, że żałowała czasu na ceremonie, że chciała mówić i uczyła nas jak mówić, jak mówi zwykły człowiek, prosto, krótko, szczerze, ale nie kryjąc własnych uczuć i emocji". - Na pewno żadne wielkie, uroczyste słowo nic nam tutaj dzisiaj nie pomoże - ocenił prezydent. - Żegnając ją, pragnę podkreślić jedynie to, że pozostawia nam wielki dar, że pozostawia nam zapisaną w wierszach umiejętność dostrzegania wokół siebie tych zwykłych okruchów piękna i radości świata, zawsze wartych zadziwienia, przeżycia a czasem wartych uśmiechu i ironii - podsumował Komorowski.
Krakowianka z miłości
- Wisława Szymborska była krakowianką z wyboru, z miłości do tego miasta i była to miłość odwzajemniona - wspominał zmarłą prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Majchrowski przypomniał, że Szymborska zamieszkała w Krakowie w 1931 r. - W Krakowie kończyła studia, tu przeżyła lata okupacji, tu debiutowała, tu zaczęła pisać - wyliczał.
Majchrowski przekonywał, że poetka "była krakowianką z miłości do tego miasta". - Z miłością, która była odwzajemniona. Ta wzajemność polegała nie tylko na tym, że kolejne władze Krakowa dawały jej dowody tej miłości z honorowym obywatelstwem miasta na czele, ale także spotykała się z miłością ludzi na ulicach, na festiwalach - mówił. - Była osobą wyjątkową, była osobą skromną. Taką jak każdy z nas mimo zaszczytów, mimo orderów. Nie wywyższała się - przypomniał. - Pani Wisławo, niech pani spoczywa w pokoju - zakończył przemówienie Majchrowski żegnając Szymborską w imieniu mieszkańców Krakowa.
Jak ją pożegnać?
Adam Zagajewski powiedział na pogrzebie Wisławy Szymborskiej, że poetka była wielką humanistką. - Miała dar pisania dla samotnych i zakochanych, ale też dla zbiorowości - podkreślił poeta. - Jak pożegnać kogoś, kogo długo znaliśmy i długo podziwialiśmy? Chciałoby się milczeć, ale postulatem humanizmu jest nie milczenie, a mowa. Wisława Szymborska była humanistką. Przeżyła straszliwą wojnę, poznała dwa totalitaryzmy, ale nie wybrała milczenia - mówił przyjaciel Szymborskiej. - Wybrała taki sposób mówienia, który nigdy nie prowadził do gadulstwa, tylko do mądrości. Była zawsze zwięzła, nawet w przemówieniu noblowskim, które było nieco za krótkie i musiało być uzupełnione lekturą wierszy. Była poetką dyskretną, ironiczną, niekiedy tragiczną, ale to właśnie jest humanizm - mówić odważnie, także nad przepaścią, nie pozwalać sobie na wygodną, a nieraz modną rozpacz, znajdować pociechę w czymś, co nie ma nazwy, co kryje się w wielkiej sztuce, w wielkiej literaturze, w ludzkiej duszy i w ludzkim rozumie. W twórczości Wisławy Szymborskiej trudno by szukać frazesów, jej wiersze zawsze tchną świeżością, każdy z nich jest małym arcydziełem. Była także z humanistycznej tradycji, z tej Polski, która jest otwarta i tolerancyjna, z Polski wielonarodowej, wieloreligijnej, Polski Jagiellonów - mówił Zagajewski.
- Miała dar pisania dla samotnych i zakochanych, szczęśliwie i nieszczęśliwie, lecz także dla zbiorowości, dla, jak to mówią Grecy - polis. Swoją poezją towarzyszyła polskiej zbiorowości przez kilkadziesiąt lat. Odejście człowieka, przyjaciela, a Szymborska była przyjaciółką dla tysięcy czytelników w Polsce i na świecie, jest zawsze bolesne. Słowa pomagają, ale nie od razu, trzeba czasu. Jako osoba była przyjazna innym, nie należała do tych poetów, którzy wymagają opieki, poetów - straceńców, poetów, którzy przyznają sobie przywilej nieodpowiedzialności czy szaleństwa. To raczej ona pomagała innym. Teraz musimy się zwrócić do jej wierszy, żeby pomogły nam w trudnej chwili, gdy odeszła ich autorka - dodał Zagajewski."Żyła długo i ciekawie"
- Niedługo przed śmiercią mówiła pani, że miała dobre, długie, ciekawe życie - mówił podczas czwartkowych uroczystości pogrzebowych Wisławy Szymborskiej jej sekretarz Michał Rusinek. Dodał, że poetka była pogodzona z nieuchronnością śmierci. - Droga pani Wisławo! Patrząc na to, co tu się dzieje i słuchając tego, co tu się mówi, zastanawiam się, co by pani powiedziała na to wszystko - mówił przyjaciel, sekretarz i wykonawca testamentu zmarłej Michał Rusinek. - Pewnie podejrzewałaby pani, że ci wszyscy ludzie są tu przypadkowo, że tylko coś ich zatrzymało w drodze np. na jakiś ważny mecz. A może sparafrazowałaby pani własny, ostatnio często cytowany wiersz i powiedziała z błyskiem w oku "no, ksiądz istny Seweryn!" - powiedział.- Mam nadzieję, że nie ma nam pani tego wszystkiego za złe. Jest tu tyle ludzi, bliższych i dalszych przyjaciół, znajomych, nieznajomych, którzy, wiedząc o pani niechęci do wielkich słów, nigdy nie odważyli się powiedzieć pani wprost, jak bardzo są wdzięczni za pani obecność, za pani słowo, to poetyckie i to codzienne, za pani poczucie humoru, za ciepło i cierpką ironię oraz jedyny taki na świecie uśmiech. Dziękuję pani teraz w ich imieniu i swoim imieniu - podkreślił Rusinek.
- Niedługo przed śmiercią mówiła pani, że miała dobre, długie, ciekawe życie i szczęście do ludzi, do przyjaciół. Była pani za to wdzięczna losowi i pogodzona z tym, co miało się stać. Ciekawe, co pani teraz robi? Zakładała pani, że w wersji pesymistycznej będzie siedzieć pani gdzieś przy stoliku i pisać dedykacje, a w wersji optymistycznej, no cóż, w niebie jest podobno pani ulubiona Ella Fitzgerald, więc pewnie słucha jej pani teraz, paląc papierosa i pijąc kawę. Ale równocześnie, na szczęście dla nas, wciąż może być pani z nami. Zostawiła nam pani sporo do czytania i sporo do myślenia. Dziękujemy, pani Wisławo! - mówił Rusinek.Na koniec zaśpiewała Fitzgerald...
Po przemówieniach uczestników pogrzebu urna z prochami Wisławy Szymborskiej, przy dźwiękach utworów ulubionej przez poetkę wokalistki jazzowej Elli Fitzgerald, została złożona w grobowcu rodzinnym na krakowskim Cmentarzu Rakowickim.
Przed rozpoczęciem ceremonii w południe zamiast hejnału z Wieży Mariackiej popłynęła melodia utworu "Nic dwa razy się nie zdarza" napisanego do wiersza Wisławy Szymborskiej, który miała w swoim repertuarze Łucja Prus.
PAP, arb
Galeria:Pogrzeb Wisławy Szymborskiej