Biedroń: w Sejmie ważne sprawy załatwia się przy wódce

Biedroń: w Sejmie ważne sprawy załatwia się przy wódce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Biedroń (fot. robertbiedron.pl) 
- Myślę, że wielu posłów nie poszłoby ze mną na wódkę. Ale ja wódki nie piję. Chociaż to pewne utrudnienie, ponieważ są sprawy, które załatwia się ponad podziałami klubowymi, właśnie na wódce - ubolewa w rozmowie z "Polska the Times" poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń.
Zamiast na wódkę z posłami, Biedroń chodzi z posłankami na kawę. - Kobiety są bardziej empatyczne, rozumiejące. Faceci tworzą te swoje enklawy. Dzielą siebie na tych prawdziwych i nieprawdziwych mężczyzn - ocenia pierwszy poseł przyznający się do swojego homoseksualizmu. Biedroń podkreśla, że dobrze dogaduje się z posłankami Prawa i Sprawiedliwości, Dorotą Arciszewską-Mularczyk i Jolantą Szczypińską. - Rozmawiamy o problemach regionu pomorskiego. Próbuję się też uśmiechać do pani poseł Anny Fotygi i mówić jej zawsze dzień dobry. W odpowiedzi słyszę "dzień dobry", ale uśmiechu już z jej strony nie ma. Trochę mi przykro - przyznaje Biedroń i dodaje, że zależy mu na dobrych stosunkach z byłą minister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. - Mógłbym się wiele od niej nauczyć, ponieważ ma większe ode mnie doświadczenie w parlamentarnych sprawach - zaznacza poseł RP.

"Tabloidy nie dają mi spokoju"

- Staram się chronić swoje życie prywatne - przekonuje poseł Ruchu Palikota, którego wycieczkę do Izraela z życiowym partnerem, Krzysztofem Śmiszkiem, szczegółowo opisali i zilustrowali zdjęciami dziennikarze "Super Expressu". - Mój partner wysłał do redaktora naczelnego tabloidu e-mail z prośbą, żeby to się więcej nie powtórzyło - zdradza Biedroń i zaznacza, że zdjęcia wykorzystane w artykule pochodziły z jego facebookowego profilu. - Nie mam z tym tak wielkiego problemu jak mój partner. Proszę spojrzeć, jak się konstruuje takie informacje. Tam są jakieś wyssane z palca wypowiedzi, historie. Jest informacja o tym, że marzymy, aby polecieć do Brazylii. Ja już byłem w Brazylii. I nie marzę o niej. Nie wiem, jak reagować. Rozmawiałem o tym z Ryszardem Kaliszem, o którym też często tabloidy piszą. On mi poradził, żeby sobie dać spokój, bo jeśli je zaatakuję, burza będzie jeszcze większa - podsumowuje Biedroń.

Biura poselskie z poradami... seksuologicznymi

- Mam cztery biura poselskie. Ale kosztem paliwa, na które nie wydaję pieniędzy. Bo jeżdżę głównie komunikacją miejską. I jest fajnie, bo spotyka się ludzi - zdradza "Polsce The Times" Biedroń i dodaje, że zależy mu na bezpośrednim kontakcie z obywatelami, którzy potrzebują pomocy i porady prawniczej. W biurach poselskich Roberta Biedronia obywatele otrzymają także porady... z zakresu życia seksualnego. - Nie jestem typowy. Chciałbym tylko, żeby te ciężkie pieniądze, które poseł dostaje na prowadzenie biur, były z pożytkiem wykorzystane. Kiedy otwierałem swoje biuro poselskie, na otwarcie przyszły tłumy. Ludzie nie mogli się pomieścić. A do mojego kolegi przyszło tylko siedem osób - zdradza poseł Ruchu Palikota.

sjk, "Polska the Times"