- Nie udało się zasypać pamięci, nie udało się spotwarzyć tych, którzy zginęli, nie udało się skompromitować ich w oczach własnego narodu - powiedział lider PiS po "marszu pamięci", który przeszedł z warszawskiej archikatedry.
Dodał, że "dziś wiemy, że to, co mówiono przez miesiące, kwartały i całe lata to wielkie, bezczelne kłamstwo". - Ale jesteśmy coraz bliżej prawdy; zespół (parlamentarny - red.) Antoniego Macierewicza idzie ku prawdzie z wielką siłą i determinacją - oświadczył. Podziękował Macierewiczowi, o. Tadeuszowi Rydzkowi, Telewizji Trwam oraz "Gazecie Polskiej".
"Prawdziwa elita Rzeczypospolitej"
Oklaskiwany przez zebranych, lider PiS podkreślił, że Lech Kaczyński nie miał związków z "poprzednim systemem i tym wszystkim, co pozostało po tamtym systemie". - Tego nie da się powiedzieć o jego następcy - dodał. Wspomniał o Marii Kaczyńskiej - żonie prezydenta i jego współpracownikach, "prawdziwej elicie Rzeczypospolitej".
W odpowiedzi na okrzyki: "Zwyciężymy", Kaczyński odparł: "Zwyciężymy; Węgrzy pokazali, że można". "Polsko-węgierska jedność buduje się (...); ona jest siłą, która przekracza granice, która powinna zacząć znaczyć w Europie" - dodał.
Przemówienie przerywały okrzyki: "Jarosław, Jarosław".
eb, pap