- Mamy informacje według których, rakieta wystrzelona z Korei Północnej, najprawdopodobniej po locie trwającym nieco ponad minutę, wpadła do oceanu - poinformował rzecznik japońskiego ministerstwa obrony Naoki Tanaka. Według japońskiej telewizji NHK powołującej się na źródła w ministerstwie obrony Japonii, rakieta osiągnęła wysokość ok. 120 km, po czym rozpadła się na cztery fragmenty.
Rzecznik armii południowokoreańskiej oświadczył, że szczątki rakiety spadły do morza w odległości ok. 210 km od zachodnich wybrzeży Korei Południowej i dodał, że rozpoczęto już ich poszukiwania. Zdaniem południowokoreańskich ekspertów wojskowych, przyczyną niepowodzenia było fiasko rozdzielenia się pierwszego i drugiego członu rakiety. Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiego Obszaru Powietrznego (NORAD) stwierdziło w opublikowanym komunikacie, że wystrzelona rakieta Taepodong-2 była międzykontynentalnym pociskiem balistycznym o zasięgu 6-9 tys. km.
Trzy próby - zero efektów
Jeśli informacje o próbie rakietowej podjętej przez Koreę Północną potwierdzą się, będzie to oznaczało, że Phenianowi już po raz trzeci nie udało się wprowadzić satelity na orbitę okołoziemską (pierwszą próbę podjęto w 1998 r.). Korea Północna utrzymuje, że sukcesem zakończyła się próba dokonana w 2009 r. - Unha-3 miała umieścić na orbicie okołoziemskiej satelitę meteorologicznego. Zachód jednak nie potwierdził tej informacji.
Podjęta 13 kwietnia próba wyniesienia kolejnego satelity na orbitę miała być elementem uroczystości związanych z 100 rocznicą urodzin założyciela Korei Północnej Kim Ir Sena. Przedstawiciele Zachodu oraz państw regionu twierdzą jednak, że w rzeczywistości Phenian testował pocisk dalekiego zasięgu zdolny do przeniesienia głowicy nuklearnej nad terytorium Stanów Zjednoczonych. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton ostrzegała przed podjęciem przez Phenian próby, że start rakiety będzie bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa regionu oraz, że Waszyngton "podejmie odpowiednie działania" na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ jeśli Korea Północna zdecyduje się go dokonać. Planowany tor lotu rakiety prowadził nad Morzem Żółtym i dalej w kierunku południowo zachodnim. Nad Filipinami miało dojść do odpalenia trzeciego członu rakiety, który miał wprowadzić satelitę na orbitę.
Korea Północna: wiele strat, mało zysków
W pierwszych komentarzach podkreśla się, że nieudana próba rakietowa była dotkliwym ciosem dla prestiżu Korei Północnej, która zdecydowała się jej dokonać mimo ostrzeżeń ze strony Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Nawet najbliższy sojusznik Phenianu - Chiny - był przeciwny wystrzeleniu rakiety. 13 kwietnia ma zebrać się na nadzwyczajnym posiedzeniu Rada Bezpieczeństwa ONZ w celu przedyskutowania ewentualnej odpowiedzi na północnokoreański eksperyment. Próbę potępiły już rządy USA, Niemiec Japonii i innych krajów. Rzecznik Białego Domu Jay Carney oświadczył, że mimo, iż próba zakończyła się niepowodzeniem, jej "prowokacyjny charakter" grozi bezpieczeństwu regionu i był pogwałceniem prawa międzynarodowego. Zapewnił przy tym, że Stany Zjednoczone pozostają "w pełni zaangażowane" na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa swoich sojuszników. Amerykańscy eksperci wojskowi przekonują jednak, że północnokoreańska rakieta lub jej szczątki "w żadnym momencie" nie stanowiły zagrożenia dla państw regionu. Nie stwierdzono też aby jakiekolwiek fragmenty rakiety spadły na ląd.
PAP, arb