PiS wnioskuje też o odwołanie Niesiołowskiego ze stanowiska szefa sejmowej komisji obrony narodowej. Jak argumentuje, Niesiołowski jest "nieobliczalny" i zachował się jak "damski bokser" wobec Stankiewicz. Poseł PiS Marcin Mastalerek złożył w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez posła PO Stefana Niesiołowskiego. Chodzi o rzekome zaatakowanie przez posła Platformy dziennikarki Ewy Stankiewicz.
"Od słów do czynów"
Mastalerek zaznaczył, że składa zawiadomienie w imieniu Prawa i Sprawiedliwości. - Stefan Niesiołowski jest przez nas oskarżany o to, że po pierwsze dopuścił się groźby karalnej - zniszczenia mienia, to jest kamery; naruszył nietykalność cielesną dziennikarki, a także uniemożliwiał dziennikarce wykonywanie swoich czynności zawodowych - oświadczył. Jak zaznaczył Mastalerek, Ewa Stankiewicz, która jest dziennikarzem zawodowym, wykonywała swoje obowiązki na terenie Sejmu, a Niesiołowski był tam obecny nie jako osoba prywatna, ale poseł na Sejm.
Poseł PiS podkreślał, że często, kiedy dziennikarze chcą uzyskać jakąś wypowiedź, a polityk nie chce jej udzielić, "to jest podtykany mikrofon". Jednak, jak ocenił, pierwszy raz w historii polskiego parlamentaryzmu zdarzyło się to, aby została odepchnięta dziennikarka, aby naruszono nietykalność cielesną, szarpano za kamerę". - To powinno spotkać się z ostracyzmem ze strony dziennikarzy, bo to może państwa spotkać w przyszłości - ocenił Mastalerek. Jak dodał, Niesiołowski, który był znany z nienawiści do PiS, "przeszedł od słów do czynów".
"Napaść na dziennikarza będzie metodą?"
PiS wnioskuje ponadto o odwołanie Niesiołowskiego ze stanowiska szefa sejmowej komisji obrony narodowej. Wniosek PiS zamierza złożyć w komisji obrony narodowej. Na konferencji prasowej politycy PiS - Adam Hofman, Marcin Mastalerek i Mariusz Kamiński - apelowali o poparcie tego wniosku przez posłów wszystkich ugrupowań. PiS zwróciło się też do premiera Donalda Tuska o skomentowanie sprawy Niesiołowskiego, a także odpowiedź na pytanie, czy "napaść na nieprzychylnych rządowi dziennikarzy" stanie się "metodą" w Polsce.
Bez konsekwencji
Politycy PiS po raz kolejny zaapelowali o wyrzucenie Niesiołowskiego z Platformy Obywatelskiej. Jednak według sekretarza klubu PO Pawła Olszewskiego Niesiołowski nie poniesie konsekwencji swego zachowania wobec Stankiewicz - ani w partii, ani w klubie parlamentarnym PO. Marcin Mastalerek (PiS) ocenił, że Niesiołowski zachował się w stosunku do Stankiewicz jak "damski bokser". Po konferencji zostawił w sekretariacie szefa klubu PO rękawice bokserskie - w proteście, jak mówił, wobec braku sankcji w sprawie Niesiołowskiego.
Posłowie PiS byli pytani, czy w związku z tymi wydarzeniami są gotowi poprzeć projekt zmian w regulaminie Sejmu, który miałby na celu zaostrzenie kar wobec parlamentarzystów. Ci odparli jednak, że obawiają się, iż byłby to "bat na opozycję".
"Zrzeknę się immunitetu"
Niesiołowski zadeklarował wcześniej w Radiu ZET, że zrzeknie się immunitetu, jeśli do prokuratury trafi doniesienie ws. rzekomego zaatakowania przez niego dziennikarki Ewy Stankiewicz. Zapewnił, że nie dotknął Stankiewicz, a jedynie odsunął od swojej twarzy jej kamerę. W zawiadomieniu do prokuratury PiS zarzuca Niesiołowskiemu złamanie art. 190 (dotyczy gróźb) i 217 (dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej) Kodeksu karnego oraz art. 43 (dotyczy przemocy lub gróźb wobec dziennikarzy) Prawa prasowego. Do zawiadomienia ws. Niesiołowskiego PiS dołączył nagranie opisanej sytuacji z udziałem posła PO i dziennikarki.
W serwisie Youtube można zobaczyć nagranie z piątkowej blokady Sejmu przez związkowców z Solidarności, którzy nie chcieli wypuścić z budynku posłów głosujących za ustawą emerytalną. Podczas blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz (autorka m.in. filmu "Solidarni 2010") filmowała Niesiołowskiego, mimo że mówił, by tego nie robiła. - Won stąd - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę.
ja, PAP