Poza możliwością porozmawiania z ludźmi z wielu krajów w jednym miejscu w Ad-Dauże można też wziąć udział w safari na pustyni. Przejażdżka po wydmach z prędkością 120 km na godzinę w 50-stopniowym upale jest niezapomnianym wrażeniem, tym bardziej że kierowca prowadzi landcruisera jedną ręką i w klapkach.
Ale wizyta w Katarze uzmysłowiła mi trzy rzeczy. Po pierwsze, że mamy wiele do zaoferowania w tym regionie i powinniśmy zachęcić polskich przedsiębiorców do ekspansji na te rynki. Po drugie, debaty w Ad-Dauże dotyczące dylematów, przed którymi stoją kraje arabskiej wiosny, pokazały, że to są podobne dylematy, przed którymi stały nowe polskie elity po upadku socjalizmu. Ponieważ kraje Zatoki Perskiej są zaangażowane w zmiany w Afryce Północnej, ale nie mają odpowiedniej wiedzy ani doświadczenia, my moglibyśmy pomóc tym krajom, oferując wsparcie techniczne i organizacyjne, promując przy okazji polski biznes. Tak jak robią to Amerykanie. Po trzecie, wszyscy moi rozmówcy, z różnych kontynentów, byli zachwyceni Polską. Wiedzieli, że jesteśmy krajem, który odnosi sukcesy, że jako jedyny kraj w Europie uniknęliśmy recesji, że można się od nas wiele nauczyć. Najbardziej zachwycony Polską był prezes firmy farmaceutycznej z Australii, siedzący obok mnie w samolocie z Ad-Dauhy do Stambułu, gdzie uczestniczyłem w debacie zorganizowanej przez „Financial Times". Prezesi firm tureckich, którzy przyjechali posłuchać debaty w Stambule, też gratulowali mi sukcesów gospodarczych mojego kraju.
Doświadczenie z podróży do Kataru i z rozmów z ludźmi biznesu, nauki i polityki z kilkunastu krajów pokazują, że cieszymy się ogromnym szacunkiem i poważaniem. Nawet ci, którzy nie wiedzieli, gdzie dokładnie leży Polska, słyszeli o naszych sukcesach. Dlatego powinniśmy wykorzystać ten nagły wzrost rozpoznawalności gospodarczej marki „Polska" do globalnej ekspansji polskiego biznesu. Prezesi polskich firm powinni o wiele intensywniej niż do tej pory jeździć na międzynarodowe imprezy, chwalić się, że są z Polski, i nawiązywać korzystne kontrakty. Działania naszych służb dyplomatycznych powinny zostać nakierowane na wspieranie inwestycji zagranicznych polskich firm. I nie chodzi tutaj tylko o wielkie transakcje dużych firm państwowych, lecz także o wsparcie polskich firm prywatnych, niezależnie od ich wielkości, które planują ekspansję na inne rynki. Trzeba szybko stworzyć jedno logo, które będzie symbolizowało Polskę na świecie. Trzeba się spieszyć, bo nie można wykluczyć, że najbliższe lata będą bardzo trudne dla Polski, i ten wizerunek kraju sukcesu, który zbudowaliśmy w minionych kilku latach, może runąć jak domek z kart.
Moja uczelnia wykorzystuje wzrost rozpoznawalności marki Polska w rekrutacji studentów. Nasz międzynarodowy zespół rekrutacyjny odwiedził już 30 krajów, niektóre kilkakrotnie, i zawsze zaczyna prezentację od pokazania sukcesów gospodarczych Polski. To działa bardzo dobrze, trzy lata temu mieliśmy na uczelni 15 studentów z innych krajów, w tym roku mamy prawie 300, w przyszłym roku ta liczba prawdopodobnie się podwoi. Jeżeli można wykorzystać markę Polska do odniesienia sukcesów na trudnym globalnym rynku edukacyjnym, to z pewnością jeszcze skuteczniej można to zrobić w innych sektorach.
Można powiedzieć, że wróciłem z podróży na Bliski Wschód mocno zakatarzony. Czyli zainspirowany nowymi pomysłami biznesowymi, które można realizować w Katarze i innych krajach Zatoki Perskiej. Mam nadzieję, że niedługo taki katar dopadnie również wielu polskich przedsiębiorców. Nadszedł czas na globalną ekspansję polskich firm.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.