- Nie piję alkoholu i, gdybym miała takie możliwości, a ich nie mam, bardzo chętnie zapaliłabym sobie marihuanę. Tysiąc razy bardziej wolę to niż jakieś środki chemiczne, farmaceutyczne, które po prostu robią kongo w mózgu – przekonuje piosenkarka, Kora Jackowska.
- Dla mnie to jest dla mnie absolutnie cudowny środek relaksacyjny. Dzięki marihuanie rzeczywiście następuje pewnego rodzaju zmiana percepcji, ale taka, którą się zna i której się pożąda- mówi.
Kora tłumaczy, że w czasach gdy marihuana była legalna nikt nie wstydził się przyznawać, że pali marihuanę. - Od kiedy jest to substancja zakazana, ludzie przestali o tym głośno mówić. Nie ze wstydu, tylko ze strachu przed więzieniem. Powiedzmy sobie szczerze: jak państwo będzie miało możliwość, to będzie karało na wszelkie dostępne mu sposoby, bo łatwiej przecież złapać jakiegoś młodego człowieka z marihuaną niż prawdziwych przestępców – zaznacza.
Piosenkarka podkreśla, że jest jeszcze jeden argument za legalizacją marihuany. – Jest to kontrola państwa dotycząca tego, co pojawia się na rynku. Wielu ludzi było ofiarami źle hodowanej, skażonej narkotykami ciężkimi marihuany, która nie pomaga, nie leczy, tylko po prostu niszczy organizm. Oczywiście, rozumiem restrykcyjne zakazy w przypadku ciężkich narkotyków, ale w przypadku marihuany jakoś one do mnie nie przemawiają – mówi.
Kora tłumaczy, że w czasach gdy marihuana była legalna nikt nie wstydził się przyznawać, że pali marihuanę. - Od kiedy jest to substancja zakazana, ludzie przestali o tym głośno mówić. Nie ze wstydu, tylko ze strachu przed więzieniem. Powiedzmy sobie szczerze: jak państwo będzie miało możliwość, to będzie karało na wszelkie dostępne mu sposoby, bo łatwiej przecież złapać jakiegoś młodego człowieka z marihuaną niż prawdziwych przestępców – zaznacza.
Piosenkarka podkreśla, że jest jeszcze jeden argument za legalizacją marihuany. – Jest to kontrola państwa dotycząca tego, co pojawia się na rynku. Wielu ludzi było ofiarami źle hodowanej, skażonej narkotykami ciężkimi marihuany, która nie pomaga, nie leczy, tylko po prostu niszczy organizm. Oczywiście, rozumiem restrykcyjne zakazy w przypadku ciężkich narkotyków, ale w przypadku marihuany jakoś one do mnie nie przemawiają – mówi.
- Nie znam nikogo, kto by umarł po marihuanie, ale znam dziesiątki osób, które umarły przez alkohol. Ja jestem za legalizacją, ale nie za paleniem od rana do wieczora – przekonuje.
Więcej o problemie braku legalizacji marihuany przeczytasz w tekście „Skręt ku wolności" w najnowszym numerze tygodnika Wprost. Znajdziecie tam także głosy innych zwolenników legalizacji.