Polacy skazani na głupienie? "Kto napisał »Dżumę«? Kamiński!"

Polacy skazani na głupienie? "Kto napisał »Dżumę«? Kamiński!"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tegoroczni maturzyści przyznają - do matury można przygotować się w parę tygodni (fot. Wojciech Jargilo / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Lepiej nie czytać książek, bo streszczenia i umiejętne wstrzelenie się w klucz dają lepsze wyniki. Do nowej matury można przygotować się w parę tygodni. Nie, nie nauczyć. Przygotować. I zdać. A potem pójść na studia. Uczelnie są coraz bardziej przerażone przeciętnym polskim studentem, ale przyjmują wszystkich, jak leci. Przecież nie ma egzaminów wstępnych. Ponadto jest niż demograficzny, więc nie ma co wybrzydzać. Właśnie szkoły wyższe ogłosiły listy przyjętych na studia. Znów są ich setki tysięcy.
Gdy pod koniec maja podano wyniki matur, okazało się, że egzamin oblała jedna piąta zdających. Znów zaczęły się powtarzane cyklicznie każdej wiosny utyskiwania nad intelektualną kondycją młodego pokolenia, edukacyjną klęską nowego systemu. Bo przecież wszyscy wiedzą, że ta matura jest banalna. Jak to więc możliwe, że aż tylu nie jest w stanie jej zdać? Jacy oni są i co mają w głowach?

Emilia, tegoroczna maturzystka, a od czwartku studentka, uśmiecha się i mówi, żebym zajrzała na stronę maturatobzdura.tv, to zobaczę. Zaglądam i istotnie oderwać się nie mogę. Czuję się trochę, jakbym oglądała reportaż z życia makaków. - Ile to jest jeden odjąć minus jeden?  – pyta Kuba Jankowski z internetowego programu maturatobzdura.tv. - To podchwytliwe, tak? - docieka jeden z maturzystów i po chwili tryumfalnie ogłasza: „Zero”. Kolejnym odpytywanym nie idzie lepiej. Rozrzut odpowiedzi znaczny, bo od zera do osiem. Kolejne zadanie z matematyki: „Mam sto jabłek, oddaję wam 9, ile procent jabłek zostaje u mnie?” Na trzy odpowiedzi dwie brzmiały 81 procent. To reprezentanci kolejnego rocznika zdającego obowiązkowo matematykę na maturze.

Z polskim też jest słabo. Jedna z abiturientek tuż przed pisaniem egzaminu z polskiego. Nastawia się na „Dżumę” (to lektura obowiązkowa). Pytana, kto jest autorem tej powieści, wpada w popłoch. – Znam tytuły, z nazwiskami mam kłopot – wyznaje. Pytający lituje się i podpowiada, że Albert Camus. – A, Kamiński. Tak! – dziewczyna oddycha z ulgą. Inna pytana, ile jest części „Dziadów”, bez cienia zażenowania mówi, że nie ma „zielonego pojęcia”.  Kolejny abiturient z uśmiechem wyznaje, że „Dziady to nie mój konik”. Autora też nie zna. To nie jest skecz z jakiegoś kabaretu. To autentyczne wypowiedzi autentycznych absolwentów liceów. Taki jest stan wiedzy przeciętnego Polaka z wykształceniem średnim. Takiego, który właśnie dostaje się na studia.

Cały artykuł Marty Bratkowskiej (współpraca: Aleksandra Bartosik, Emilia Budkowska) można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost")