Tusk mówił, że lepiej być spawaczem. Czy aby na pewno?

Tusk mówił, że lepiej być spawaczem. Czy aby na pewno?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wprost.pl postanowił sprawdzić, jak kształtują się zarobki spawacza i jak na rynku pracy radzą sobie politolodzy, fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
- Politologów mamy bardzo dużo, ale miejsc pracy nie ma w ogóle. Spawaczy mamy o wiele za mało. Wiem, że to brzmi mało dumnie, ale lepiej być pracującym, dobrym spawaczem, niż kiepskim politologiem bez pracy – mówił w wywiadzie dla radiowej Jedynki premier Donald Tusk. Wprost.pl postanowił sprawdzić, jak kształtują się zarobki spawacza i jak na rynku pracy radzą sobie politolodzy.
Średnie zarobki spawacza kształtują się na poziomie 2600 – 2900 złotych. Zgodnie z danymi serwisu wynagrodzenia.pl, mediana pensji spawacza w Polsce wynosi 2800 zł. Dwadzieścia pięć procent osób pracujących w tym zawodzie zarabia ponad 3900 zł, tyle samo zaś poniżej 2090 złotych.

Jak można zostać spawaczem? Okazuje się, że nie jest to takie trudne. Należy ukończyć specjalistyczny kurs spawacza, który może trwać od sto do dwustu godzin. W jego ramach odbywają się zajęcia zarówno z teorii jak i praktyki, a koszt takiego szkolenia waha się od 1500 do nawet 2100 złotych.

Sprawdziliśmy również, w ilu ofertach pracy na jednym z popularnych portali mogą wybierać spawacze, a ile osoby z wykształceniem politologicznym. Dla tych pierwszych opublikowanych zostało trzydzieści osiem propozycji zatrudnienia. Dla drugich… okrągłe zero.

O ocenę słów premiera i szanse absolwentów politologii na rynku pracy zapytaliśmy dr Błażeja Pobożego. –  Pozostając w konwencji żartu - ja nie chciałbym być spawaczem. Sprawa jest względnie poważna, a premier pozwolił sobie na ogromnie niezręczną wypowiedź, której - podejrzewam - nawet dziś żałuje. Jeśliby na serio potraktować to zdanie, to na myśl przychodzi przegłębiająca refleksja. Wychodzi na to, że od uniwersytetu oczekuje się tego, czego należałoby oczekiwać od szkoły zawodowej. To niezrozumienie uniwersytetu jako uczelni wyższej – komentuje politolog

Doktor nie podziela też opinii, że spawaczowi łatwiej znaleźć pracę, niż politologowi. - Jeśli będziemy się trzymać tego absurdalnego zestawienia, to wyobraźmy sobie ze politolog i spawacz jednocześnie tracą pracę. Spawacz cały swój czas i uwagę poświęcił na zdobycie jednej umiejętności, natomiast politologia jest jednym z tych kierunków, który w czasach kryzysu daje absolwentowi największą umiejętność adaptacji i dostosowywania się do rynku pracy. Mam kontakt z wieloma absolwentami i jedyne promil ma problem ze znalezieniem pracy – zapewnia.

Poboży zaznacza jednak, że istnieje różnica pomiędzy absolwentami prestiżowych uniwersytetów, a osobami kończącymi mniej renomowane uczelnie. - Jest inny problem, za który można winić wszystkie rządy, a PO za ostatnie 5 lat w szczególności. Ukończenie politologii na uniwersytecie - co jest ogromną tradycją – to jednak coś zupełnie innego niż politologia na jakiejś wyższej szkole fryzjerstwa i kosmetologii, której urzędnicy ministerstwa przyznali prawa do nauczania na tym kierunku – podkreśla. 

Ale gdzie konkretnie mogą pracować politolodzy? – dopytujemy. - Większość absolwentów naszego kierunku pracuje w administracji państwowej, w mediach, w agencjach PR czy instytucjach zajmujących się marketingiem. Zapomina się też, że politologia dziś, to nie politologia profilowana ogólnie. My w naszym instytucie mamy trzy specjalizacje, które oprócz obok interdyscyplinarnego przygotowania dają konkretne umiejętności. Media, instytucje państwowe, instytucje europejskie, sektor publiczny i prywatny – można jednym tchem wymieniać obszary, w których może pracować politolog. Proszę tez pamiętać, że wielu politologów to czynni politycy, nawet w bliskim otoczeniu premiera – kończy Poboży.